- Polska jest jedynym krajem na świecie, w którym sildenafil, pierwszy lek na zaburzenia erekcji, dopuszczono do sprzedaży bez konsultacji z lekarzem podstawowej opieki zdrowotnej lub specjalistą – podkreślił prezes PTMS. Ta ostrożność wynika z tego, że jest to silnie działający lek, który nie leczy przyczyn zaburzeń erekcji, a jedynie służy doraźnej poprawie jakości wzwodu.
Sprzedawany od niedawna bez recepty cytrynian sildenafilu jest polskim generykiem viagry, którą wprowadzono do lecznictwa w 1998 r. wyłącznie z przepisu lekarza. Lek polskiej firmy dostępny jest w wolnej sprzedaży pod nazwą maxon activ1 w dawce 25 mg. Wcześniej wprowadzono inny polski generyk sildenafilu o nazwie maxigra, ale ten również wydawany jest wyłącznie z przepisu lekarza.
- Polskie Towarzystwo Medycyny Seksualnej jest zaniepokojone sprzedażą tego leku bez recepty, ponieważ może być to groźne dla zdrowia wielu mężczyzn zażywających go bez żadnej kontroli – powiedział w rozmowie z PAP dr Andrzej Depko.
Według danych PTMS zaburzenia erekcji w około 70-80 proc. przypadków mogą być poprzedzającym objawem poważnych chorób sercowo-naczyniowych, takich jak nadciśnienie tętnicze, miażdżyca i choroba wieńcowa. Czasami kłopoty z erekcją poprzedzają zawał serca. Mogą być również pierwszym sygnałem rozwijającej się cukrzycy, schorzeń urologicznych, neurologicznych, endokrynologicznych i innych. Zaburzenia erekcji mogą być również efektem ubocznym działania leków lub przewlekłego stosowania używek.
Mężczyźni zwykle jednak zwlekają z udaniem się do lekarza. - Z badań naszego Towarzystwa wynika, że aż 60 proc. tych, którzy mają zaburzenia erekcji, czeka od 2 do 4 lat z udaniem się na konsultację do lekarza. 16 proc. czeka nawet dłużej niż 4 lata. Obawiamy się zatem, że wprowadzenie sildenafilu bez recepty jeszcze bardzie może ten okres wydłużyć - podkreślił w rozmowie z PAP prezes PTMS.
- Wprowadzenie na rynek produktu leczniczego maxon acticv bez recepty oraz jego agresywna reklama połączona z uruchomieniem kanałów dystrybucyjnych za pośrednictwem Internetu oraz kurierów spowoduje, iż droga przeciętnego mężczyzny do gabinetu lekarskiego znacznie się wydłuży, co może spowodować pogorszenie ogólnego stanu zdrowia wywołanego chorobą zasadniczą lub opóźni jej ewentualne rozpoznanie – apeluje PTMS.
Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej obawia się, że dostępny bez recepty sildenafil będzie traktowany przez młodzież jako metoda dodatkowego dopingu seksualnego. W przypadku zażycia cytrynianu sildenafilu w połączeniu z alkoholem jest ryzyko wystąpienia objawów ubocznych.
- Młodzi ludzie pod wpływem dostępnej w Internecie pornografii kształtują często fałszywe wyobrażenie o sprawności seksualnej mężczyzn. Wydaje się im, że mężczyzna może mieć kilka kontaktów seksualnych jeden po drugim i żeby temu sprostać gotowi są stosować różne środki. Mogą sięgnąć również po dostępny bez recepty lek na zaburzenia erekcji i go przedawkować – zwraca uwagę dr Depko.
Specjalista powiedział z rozmowie z dziennikarzem PAP, że nikt nie konsultował ze środowiskiem seksuologów wprowadzenia sildenafilu do sprzedaży bez recepty.
Z badań przeprowadzonych przez Polskie Towarzystwo Medycyny Seksualnej wynika, że na zaburzenia erekcji cierpi w Polsce 3,5 mln mężczyzn. Aż 40 proc z nich związanych jest z rozwojem cukrzycy. Dolegliwość ta najczęściej występuję u mężczyzn po 50. roku życia.
Zdaniem dr Depko, coraz więcej mężczyzn w naszym kraju będzie odczuwać zaburzenia erekcji z powodu starzenia się i pogarszania stanu zdrowia. Wielu z nich, zamiast pójść do lekarza, będzie jedynie zwiększać dawkę sildenafilu - sądząc, że to tylko przejściowa dolegliwość. Często tak jednak nie jest. Warto pamiętać, że zaburzenia erekcji mogą być pierwszym objawem poważnej choroby.