Strażacy między innymi jako pierwsi pomagali w ratowaniu życia 56-letniego pacjenta, który zasłabł w jednej z sądeckich przychodni. Udzielali również pomocy choremu, który przez dłuższy czas leżał w śniegu na ulicy. Karetka przyjechała dopiero po kilkudziesięciu minutach mówi brygadier Paweł Motyka z sądeckiej straży pożarnej.
Byliśmy poproszeni o pomoc bo wszystkie karetki były w tym czasie zaangażowane w inne akcje ratownicze w terenie dodaje Paweł Motyka. Wzywanie strażaków do pacjentów to przede wszystkim skutki uboczne centralizacji systemu ratownictwa medycznego w Małopolsce, tak tłumaczą się przedstawiciele sądeckiego pogotowia ratunkowego.
Od miesiąca karetki w województwie wysyłane są z Tarnowa i Krakowa. Jak mówi Józef Zygmunt, dyrektor sądeckiego pogotowia ratunkowego, zbyt duży obszar do obsługi i nieracjonalne wykorzystywanie ambulansów, a także zbyt mała ich liczba to głównie powody, że nie zawsze karetka jest dostępna dla chorego.
Sądeckie pogotowie dysponuje obecnie 9 karetkami. Zespół ratowniczy ma do obsługi w regionie prawie 400 tysięcy mieszkańców.