"Zagraniczne konstrukcje służące do rehabilitacji osób z porażeniem mózgowym mogą kosztować około milion złotych. Poza tym są to bardzo ciężkie urządzenia, o dużych gabarytach i dosyć toporne, dlatego zazwyczaj nieosiągalne dla większości osób. Są używane niemal non stop w ośrodkach zdrowia czy gabinetach rehabilitacyjnych" - powiedział PAP Grzegorz Piątek.
Tymczasem skonstruowany przez niego robot może kosztować tyle, co średniej klasy samochód, jest niewielki i poręczny, z łatwością można używać go w domu lub transportować.
Urządzenie działa w ten sposób, że użytkownika zapina się w specjalnej uprzęży przymocowanej w pasie biodrowym, która odciąża stawy kończyn dolnych osoby rehabilitowanej. Robot rozpoczyna pracę po wybraniu danego programu za pomocą zainstalowanego na konstrukcji robota pulpitu dotykowego. "Naciśnięcie przycisku powoduje uruchomienie danego programu, odpowiadającego przypisanej mu sekwencji ruchu 'mechanicznych kończyn', które z kolei napędzają ruch nóg użytkownika" - opisał Piątek.
Można wybrać dowolny z programów zapisanych w pamięci robota tak, by użytkownik mógł wykonać przysiad, wymachy nóg, "rowerek" i poruszać się z maksymalną lub minimalną prędkością dla wybranego ruchu. "Może to być właściwie wszystko, może z wyjątkiem szpagatu" - powiedział konstruktor. Urządzenie jest zabezpieczone przed przerwami w zasilaniu lub jego nagłymi skokami. Jeżeli np. noga z jakiegoś powodu ułoży się nietypowo, również nastąpi automatyczne odcięcie zasilania.
Grzegorz Piątek skonstruował swojego robota dla konkretnych osób: kilkuletnich braci bliźniaków z porażeniem mózgowym. Co ważne - podkreślił konstruktor - urządzenie rośnie wraz z nimi. "Wszystkie elementy mają zmienną długość i są przystosowane do znacznego przyrostu i tego, że chłopcy będą ważyli dwa razy więcej niż obecnie. Są przygotowane na co najmniej na dwa lata używania" - powiedział naukowiec.
Egzemplarz przygotowany na potrzeby chłopców nie będzie już udoskonalany. "To jest prototyp, na jego podstawie się czegoś uczymy. Mam natomiast nowy projekt robota, który będzie o co najmniej klasę lepszy od dotychczasowego. Można go udoskonalić tak, by był przystosowany do potrzeb osób dorosłych i umożliwił rehabilitację nie tylko nóg, ale też rąk. Mogą powstać wersje dla użytkowników np. od lat 7 do 15 a następnie od lat 15 wzwyż" - powiedział naukowiec.
Podkreślił, że zależy mu na tym, by urządzenie było możliwie tanie. "Zgłosiło się do mnie już kilka firm zainteresowanych współpracą, ale z rozmowy wynika, że chcą one przede wszystkim zarobić, a mnie chodziło o to, by pomóc chorym" - powiedział.