Wprowadzenie innej metody badań cytologicznych, nakierowanych na wykrywanie raka szyjki macicy, postuluje Polskie Towarzystwo Patologów. Wniosek do ministerstwa przekazało jeszcze w 2016 r.
- Jesteśmy na etapie analizy z Agencją Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji tej drugiej metody, natomiast przymierzamy się też do modyfikacji programu nowotworowego i prowadzenia pilotażu właśnie w zakresie badań cytologicznych – powiedziała wiceminister Głowala.
Badanie cytologiczne metodą konwencjonalną, obecnie stosowaną w Populacyjnym Programie Profilaktyki i Wczesnego Wykrywania Raka Szyjki Macicy, polega na zebraniu specjalną szczoteczką wymazu z tarczy szyjki macicy i ze strefy przejściowej, przeniesieniu tak pobranego materiału na suche szkiełko i poddanie go, po barwieniu, ocenie mikroskopowej. - Zaletą tej metody jest prostota i niskie koszty wykonania, wadą – niska czułość, którą szacuje się na poziomie 50-60 proc. oraz stosunkowo duży odsetek rozmazów złej jakości – czytamy w piśmie PTP podpisanym przez jego prezesa prof. Andrzeja Marszałka. Jeśli pobrany materiał jest złej jakości, potrzebne jest ponowne jego pobranie.
Patolodzy wskazują, że można wprowadzić jako standard inną metodę – cytologię na podłożu płynnym. Jeśli chodzi o procedurę, różnica polega na tym, że pobrany materiał przenoszony jest nie na szkiełko, lecz na podłoże płynne; w laboratorium jest poddawany obróbce i dopiero wtedy badany pod mikroskopem. Dzięki nowej metodzie uzyskane do badania preparaty są pozbawione niepożądanych elementów i zanieczyszczeń powstających m.in. wskutek wysuszenia w metodzie konwencjonalnej. Jedną z zalet jest także to, że raz pobrany materiał można wykorzystać w razie wykrycia nieprawidłowości do dalszych badań, np. żeby sprawdzić, czy zawiera onkogenne szczepy wirusa HPV odpowiedzialnego za powstawanie raka szyjki macicy, bez konieczności kolejnego wezwania kobiety na badanie.
Cytologia na podłożu płynnym jest droższa od konwencjonalnej; PTP szacuje, że zastosowanie jej w odniesieniu do 20 proc. przeprowadzanych w ramach skriningu populacyjnego badań cytologicznych oznaczałby koszt ok. 4,5 mln zł. Zdaniem Towarzystwa, w wyniku jej stosowania polepszy się jakość badań, pozwalając na wcześniejsze wykrycie zmian przednowotworowych, co w konsekwencji może zmniejszyć zachorowalność na raka szyjki macicy.
Eksperci apelują, by - niezależnie od metody - kobiety regularnie wykonywały badania cytologiczne. Są one powszechnie dostępne i bezpłatne dzięki Populacyjnemu Programowi Profilaktyki i Wczesnego Wykrywania Raka Szyjki Macicy. Może z niego skorzystać każda kobieta w wieku 25-59 lat raz na trzy lata. Cytologia jest również w opłacanym przez Narodowy Fundusz Zdrowia pakiecie diagnostyki i leczenia w ambulatoryjnej opiece ginekologicznej.
Polki wciąż nie dość często korzystają z programu badań populacyjnych, choć, jak zaznaczyła wiceminister zdrowia – "z roku na rok ta zgłaszalność rośnie". - Statystyki Ministerstwa Zdrowia wskazują, że w 2006 r. było to 12 proc., w 2017 r. było to 19 proc. – powiedziała. Jej zdaniem, barierą jest strach przed odkryciem choroby.
Przypomniała, że dużym problemem w Polsce jest to, że część kobiet zgłasza się na badanie późno – wtedy, kiedy nowotwór zaczął się już rozwijać. Tymczasem rak szyjki macicy to jedna z nielicznych chorób onkologicznych, którą można wychwycić i wyleczyć jeszcze na etapie przed stadium inwazyjnym, w którym szanse na leczenie są zdecydowanie niższe.
Rak szyjki macicy jest szóstym co do częstości występowania rodzajem nowotworu u kobiet w Polsce.