Jaskra to druga po zaćmie najczęstsza przyczyna utraty wzroku w krajach rozwiniętych.

Polskie Towarzystwo Okulistyczne już po raz czwarty organizuje akcję „Polscy okuliści kontra jaskra”, która ma zwiększyć świadomość tej groźnej choroby oczu i zwiększyć jej wczesną wykrywalność. Dzięki temu wiele osób można uchronić przed ślepnięciem.

Reklama

Podczas wtorkowej konferencji w Warszawie prezes Towarzystwa prof. Jacek P. Szaflik wyjaśnił, że jaskra rozwija się na skutek stopniowego zaniku nerwu wzrokowego i aż w 90 proc. nie powoduje poważniejszych dolegliwości. - Nie ma objawów, które mogłyby zaniepokoić pacjenta. Choroba ta nie boli i nie można jej zapobiec, a uszkodzenia widzenia jest nieodwracalne – podkreślił. Dlatego jaskra jest dużo groźniejsza niż zaćma, którą można leczyć na różnych etapach rozwoju.

Z danych przedstawionych podczas spotkania z dziennikarzami wynika, że jaskra może się rozwijać u około miliona Polaków, a do 2018 r. udało się ją wykryć jedynie u 410 tys. osób. - Jak najszybsze wykrycie tej choroby ma decydujące znacznie, bo jedynie wczesne rozpoczęcie leczenia daje szansę na powstrzymanie jej postępu i zachowanie wzroku – przekonywał specjalista. Niestety, w aż 70 proc. przypadków choroba ta wykrywana jest zbyt późno, by uratować widzenie nawet dzięki intensywnemu leczeniu.

W ramach akcji Polskiego Towarzystwa Okulistycznego w dniach od 8 do 14 marca w kilkudziesięciu gabinetach okulistycznych w kraju będzie można skontrolować widzenie. Lista tych placówek dostępna jest na stronie www.tydzienjaskry.pl. W poprzednich edycjach kampanii „Polscy okuliści kontra jaskra” z możliwości tej skorzystało ponad 8000 pacjentów, aż 40 proc. z nich z podejrzeniem tej choroby skierowano na dalsze badania.

Badania wykrywające jaskrę polegają na pomiarze ciśnienia wewnątrz gałki ocznej, sprawdzeniu dna oka oraz grubości rogówki. Do jaskry doprowadza zakłócenie przepływu stale wytwarzanej w gałce ocznej cieczy wodnistej, skutkiem tego jest wzrost ciśnienia wewnątrzgałkowego i ucisk nerwu wzrokowego. Jest to najczęściej występująca tzw. jaskra otwartego kąta przesączania, stanowiąca 90 proc. przypadków.

Drugi typ to jaskra zamkniętego kąta przesączania, do której doprowadza blokada odpływu cieczy wodnistej przez tęczówkę. Gałki oczne są wtedy twarde jak kamień, występuje silny ból głowy i oczu oraz wymioty, nudności i pogorszenie widzenia. Następuję bardzo szybkie zniszczenie nerwu wzrokowego, dlatego trzeba jak najszybciej zgłosić się do okulisty.

Reklama

- Należy jednak pamiętać, że brak podwyższonego ciśnienie wewnątrzgałkowego nie wyklucza występowania jaskry – zastrzegła dr hab. Anna Kamińska, przewodnicząca sekcji jaskry Polskiego Towarzystwa Okulistycznego. Prawie połowa pacjentów z jaskrą ma prawidłowe ciśnienie wewnątrz gałki ocznej (za jakie uznaje się je, gdy utrzymuje się poniżej 22 mmHg). O wykryciu tej choroby decydują wtedy dwa pozostałe badania: dna oka oraz grubości rogówki.

Zdaniem specjalistki badania kontrolne w kierunku jaskry należy wykonywać co dwa lata, a w przypadku osób z podwyższonym ryzykiem – co 6-12 miesięcy. Są to ludzie powyżej 35. roku życia, z podwyższonym ciśnieniem w oku, krótkowzrocznością i cienką rogówką, podwyższonym poziom lipidów we krwi, mające zimne stopy i dłonie oraz chorujące na cukrzycę. Powodem jaskry może być także niskie ciśnienie tętnicze krwi, gdyż może być ono powodem niedożywienia nerwu wzrokowego, szczególnie w nocy.

Jaskra czasami postępuje głównie w jednym oku, co nie zawsze jest dostrzegane, gdyż przez pewien czas uszkodzenie wzroku może być kompensowane przez drugie oko lub ośrodkowy układ nerwowy. Leczenie polega na zastosowaniu leków obniżających ciśnienie wewnątrz gałki ocznej, czasami nawet znacznie poniżej normy, gdyż dla niektórych osób zbyt wysokie jest prawidłowe ciśnienie.

Gdy leki nie pomagają, stosowane są zabiegi z użyciem lasera lub operacje wewnątrz gałki ocznej. - Zabieg laserowy wielu pacjentom przywraca zdolność widzenia lub przynajmniej przedłuża je na wiele lat – zapewnił prof. Dariusz Kęcik, kierownik Katedry i Kliniki Okulistyki Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.