W Polsce każdego roku rozpoznaje się około pięciu tysięcy nowych przypadków raka nerki. Nie charakteryzuje się on więc wysoką częstotliwością występowania (około 3 proc. wszystkich rozpoznań), jednak tak dla chorych, jak i onkologów stanowi szczególne wyzwanie kliniczne. Rak nerki jest bowiem wyjątkowo oporny na klasyczne formy leczenia – chociażby powszechna w leczeniu innych nowotworów chemioterapia ma, w jego przypadku, właściwie, marginalne zastosowanie.
- Nowotwór wykryty na odpowiednio wczesnym etapie jest potencjalnie wyleczalny, a główną rolę w tym procesie pełni leczenie operacyjne — chirurg usuwa część lub całość narządu wraz z guzem, a w przypadku, gdy to możliwe, bezpieczne i zasadne - także pojedyncze zmiany przerzutowe. W leczeniu rozsiewu raka nerki posługujemy się również specjalistycznymi lekami nowych generacji ukierunkowanymi molekularnie, względnie immunoterapią nowej generacji – tłumaczy prof. Jakub Żołnierek, onkolog kliniczny, prezes Stowarzyszenia Polska Grupa Raka Nerki.
Niestety, ponad 40 proc. pacjentów po nefrektomii radykalnej (czyli usunięciu całej nerki) – jako zabiegu przeprowadzonego z intencją wyleczenia - doświadcza jednak nawrotu choroby, a u 30 proc. dochodzi do powstania przerzutów odległych. Co więcej, już na etapie guza pierwotnego, zidentyfikowanego jako jedyne ognisko chorobowe, u niektórych chorych istnieje większe ryzyko rozsiewu. Są to specyficzne sytuacje kliniczne, w których - jeszcze przed usunięciem nerki wraz z guzem – nowotwór mógł rozprzestrzenić się w organizmie.
- Współcześnie nie jesteśmy w stanie ocenić rzeczywistego zaawansowania choroby - na poziomie komórkowym. Oprócz wielkości guza pierwotnego oraz faktu naciekania przezeń różnych struktur anatomicznych, na ryzyko tak wczesnego rozsiewu procesu nowotworowego wpływ ma typ histologiczny raka (a rozróżniamy kilkanaście typów raków nerki) oraz tzw. stopień jego histologicznej złośliwości. W uproszczeniu należy stwierdzić, że im większy guz i "bardziej złośliwy" – tym ryzyko wczesnego rozsiewu i nawrotu wyższe. Niemniej pamiętać należy o tym, iż w określonej, niekorzystnej, konfiguracji tych zmiennych - nawet przy małym guzie, który teoretycznie nie powinien stwarzać ryzyka rozsiewu, pojedyncze komórki nowotworowe mogą już krążyć po organizmie i w przyszłości doprowadzić do nawrotu w postaci przerzutów odległych – wyjaśnia profesor.
W tym momencie wspomnieć należy o leczeniu adjuwantowym (czyli uzupełniającym), które, w przypadku raka nerki, oznacza podawanie pacjentom dożylnie immunoterapii nowej generacji (pembrolizumabu). Mechanizm działania tych leków polega na pobudzaniu komórek układu immunologicznego do aktywnego poszukiwania komórek nowotworowych w organizmie oraz ich eliminacji. Odblokowanie systemu immunologicznego jest efektywne już na etapie widocznych przerzutów – eksperci intuicyjnie oceniają więc, że takie same, pozytywne rezultaty można osiągnąć również w przypadku mikroskopowych, niewidocznych ognisk choroby nowotworowej.
- W przypadku rozsianego raka nerki udało nam się wydłużyć średni czas życia chorych z 12 do ponad 40 miesięcy. To obrazuje ogromny postęp osiągnięty w ostatnich dwóch dekadach dzięki stworzeniu i wprowadzeniu do praktyki klinicznej nowoczesnych leków ukierunkowanych molekularnie i immunoterapii. Niemniej należy dążyć do tego, by chorobę nowotworową rozpoznać na etapie jej ograniczonego zaawansowania, a tam, gdzie pojawia się jednak ryzyko nawrotu, zapobiegać jego rozwojowi. Przede wszystkim za wszelką cenę powinniśmy starać się zapobiec rozsiewowi raka bowiem to przerzuty odległe stwarzają zwykle zagrożenie dla zdrowia i życia chorego — stąd jednoznaczne stanowisko Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej w kwestii włączenia leczenia uzupełniającego do obowiązującego programu lekowego – podkreśla prof. Jakub Żołnierek.
Jednak obowiązujący w polskim systemie ochrony zdrowia program lekowy B.10, dotyczący leczenia zaawansowanego raka nerki, pomimo wprowadzenia do niego w ostatnim czasie kilku nowoczesnych leków, nie odpowiada standardom prezentowanym zarówno we wspomnianych wytycznych, jak i przez światowe gremia naukowe. Pacjenci nadal nie mają dostępu do leczenia uzupełniającego z wykorzystaniem immunoterapii nowej generacji, zarejestrowanego w 2022 roku. Co więcej, leczenie adjuwantowe jest już od jakiegoś czasu standardem m.in. w leczeniu czerniaka czy raka piersi. Tymczasem wniosek refundacyjny dotyczący leczenia uzupełniającego immunoterapią w raku nerki, od wielu miesięcy oczekuje na rozstrzygnięcie Ministerstwa Zdrowia.
Profesor Żołnierek przypomina również że, podobnie jak w przypadku innych nowotworów, tak i w przypadku raka nerki, kluczową rolę odgrywa czas. Pacjenci i potencjalni chorzy powinni być świadomi, jakie symptomy i sygnały daje im organizm, by nie bagatelizować objawów, nie zwlekać i reagować odpowiednio wcześnie. Na wczesnym etapie rozwoju guza mogą to być: uczucie osłabienia ogólnego, stany podgorączkowe lub gorączka pojawiające się bez uchwytnej przyczyny infekcyjnej, niezamierzony spadek masy ciała, a więc objawy często bagatelizowane lub wręcz niezauważone. Bardziej oczywiste, takie jak ból w obrębie jamy brzusznej, krwiomocz, duszność czy kaszel, choć sugestywne i alarmujące pojawiają się późno oznaczając zwykle już zaawansowane stadium choroby.
- W związku z tym szalenie istotna jest profilaktyka polegająca na budowaniu świadomości zdrowotnej obywateli, regularnych kontrolach internistycznych oraz okresowym wykonywaniu badania USG jamy brzusznej. To "nieformalny skryning" raka nerki, ale jako że mówimy o badaniach tanich, łatwo dostępnych i nieinwazyjnych – godny polecenia. Ryzyko zachorowania na ten nowotwór zwiększają również konkretne czynniki: nadwaga bądź otyłość – będące pochodnymi nadmiernie kalorycznej diety oraz niewystarczającej aktywności ruchowej, nadciśnienie tętnicze, choroby układu sercowo-naczyniowego czy palenie tytoniu – przypomina prof. Jakub Żołnierek.