Fundacja przeanalizowała, z ilu terapii rekomendowanych przez Europejskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej mogą bezpłatnie skorzystać polscy pacjenci. Poziom tej dostępności określa Oncoindex, którego wartość może się wahać od -100 (całkowity brak dostępu do terapii) do 0 (pełna możliwość leczenia). Po wejściu w życie 1 stycznia 2021 r. nowej listy refundacyjnej zaktualizowany poziom wskaźnika wyniósł -65. W stosunku do pomiaru z września 2020 r. jest gorszy o 2 punkty.

Reklama

- Dziękujemy za nowe decyzje refundacyjne, które zapadły w ostatnim, trudnym roku. Doceniamy również, że w ostatnich czterech latach (od lutego 2017 r. do stycznia 2021 r.) poziom wskaźnika wzrósł o 8 punktów, z poziomu -73 do poziomu - 65. Oznacza to, że powoli redukujemy przepaść, która dzieli nas od możliwości stosowania optymalnych dla chorych terapii. Mamy nadzieję, że Minister Zdrowia skieruje swoją uwagę na zwiększenie dostępności polskich pacjentów do leczenia zgodnego z europejskimi standardami. Mam na myśli nie tylko farmakoterapię, ale cały proces diagnostyczno-terapeutyczny w onkologii – stwierdza w informacji przesłanej PAP wiceprezes Fundacji Agata Polińska. Jej zdaniem to jedyna szansa na poprawę statystyk zgonów wywołanych chorobami nowotworowymi, które pandemia może jeszcze pogorszyć.

W raporcie przeanalizowano dane dotyczące 17 najbardziej śmiertelnych grup chorób nowotworowych w krajach Unii Europejskiej. Wśród 128 terapii lekowych, zarejestrowanych w Europie w ciągu ostatnich 15 lat i wymienionych w europejskich standardach, polscy pacjenci mają pełny dostęp do 28 substancji. Kolejnych 39 terapii jest refundowanych, ale z ograniczeniami. 61 leków nadal nie może być wykorzystanych przez lekarzy onkologów, pomimo że ich stosowanie jest wskazane na podstawie aktualnej wiedzy medycznej. - To oznacza, że prawie połowa opcji terapeutycznych nie jest dostępna dla polskich pacjentów – stwierdza raport.

Podkreśla się w nim, że od kilku miesięcy ze względu na utrudniony dostęp do opieki medycznej pacjenci rzadziej i później zgłaszają się do lekarzy. W przypadku nowotworu późne rozpoznanie komplikuje proces leczenia. COVID-19 spowodował znaczny spadek ilości diagnozowanych pacjentów, wystawionych kart Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego (DiLO) oraz wykonywanych zabiegów chirurgicznych.

- To oznacza, że coraz więcej osób usłyszy diagnozę już w zaawansowanym stadium, a ich leczenie będzie się przedłużać. Dostęp do nowoczesnych terapii jest niezwykle ważny. Bardzo nas cieszy refundacja nowych leków i rozszerzanie programów lekowych, np. w czerniaku i raku płuca, ale to wciąż za mało - przekonuje Joanna Frątczak-Kazana z Fundacji Alivia.

Przedstawiciele Fundacji zwracają uwagę, że w przypadku raka płuc, mimo wprowadzenia na listę nowej molekuły stosowanej w leczeniu niedrobnokomórkowego raka płuca (durvalumabum) oraz rozszerzeniu wskazań dla leków pembrolizumab i osimertinibum, nadal 11 z 24 rekomendowanych leków pozostaje niedostępnych. W przypadku raka nerki niedostępnych jest 5 z 13 substancji. Na 15 rekomendowanych terapii raka piersi całkowitą refundacją są objęte zaledwie 3, a kolejne 3 są dostępne jedynie częściowo.

Reklama

- Wciąż jeszcze wiele terapii pozostaje poza zasięgiem chorych. Decyzje refundacyjne postępują zbyt wolno, obejmują tylko niektóre molekuły i to nie w całości zgodnie z zaleceniami wiedzy naukowej – stwierdza onkolog dr hab. med. Wojciech Rogowski.

Hematoonkolog prof. dr hab. Krzysztof Giannopoulos uważa, że najpilniejsze potrzeby to m.in. rozszerzanie dostępności do nowych terapii objętych już refundacją, aby większe grupy chorych mogły z nich korzystać. Potrzeba też objąć refundacją nowe leki, m.in. dla chorych na przewlekłą czy ostrą białaczkę, chłoniaka, czy szpiczaka. Kluczowe może się też okazać zapewnienie dostępności do technologii CAR-T.

Wdrażanie większej liczby nowych terapii lekowych przewiduje Narodowa Strategia Onkologiczna. Jednym z ważnych jej założeń jest to, że 90 proc. innowacyjnych terapii w onkologii dostępnych w Unii Europejskiej, do 2030 r. będzie również refundowanych w Polsce.