Przykładem są tzw. zespoły mielodysplastyczne (MDS), będące nowotworowymi chorobami układu krwiotwórczego – powiedziała prof. Jadwiga Dwilewicz-Trojaczek z Katedry i Kliniki Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Skutkiem tego schorzenia jest zakłócenie wytwarzania elementów morfologicznych z komórek macierzystych.

Reklama

Zdaniem specjalistki, jest to głównie choroba ludzi starszych, w Polsce średnia wieku chorych wynosi 71 lat. Z przedstawionych przez nią danych wynika, że częstotliwość tej choroby zwiększa się wraz z wiekiem. W wieku 60-70 lat na MDS choruje 9 osób na 100 tys. mieszkańców, a po 80. roku życia – co najmniej 31. - Spodziewamy się, że liczba zachorowań z tego powodu będzie rosnąć – podkreśliła. Powodem tego – dodała - jest starzenie się naszego społeczeństwa, jak również postęp w terapii, dzięki któremu większej grupie pacjentów można przedłużyć życie.

Tak jest też w przypadku wielu innych schorzeń układu krwiotwórczego i chłonnego. Z przytoczonego podczas spotkania z dziennikarzami badania Eurocar-5 wynika, że od końca lat 90. XX w. do 2008 r. skuteczność leczenia ostrej białaczki limfoblastycznej zwiększyła się z 30 do 41 proc. Oznacza to, że u takiego odsetka pacjentów uzyskiwano pięcioletnie przeżycia. Dzisiaj są one z pewnością jeszcze większe, ale na razie nie ma o tym oficjalnych danych. Podobnie jest w przypadku białaczki szpikowej i szpiczaka plazmocytowego oraz chłoniaków.

Nowe metody terapii polegają coraz częściej na wykorzystaniu terapii celowanej oraz immunoterapii pozwalającej lepiej rozpoznawać i bardziej agresywnie atakować komórki nowotworowe. Zastępują one chemioterapię lub są jej uzupełnieniem. Stosowane są też połączenia dwóch lub trzech leków w kolejnych liniach leczenia, gdy dojdzie do nawrotu choroby, np. w leczeniu szpiczaka plazmocytowego.

Reklama

- Trzeba jednak pamiętać - podkreślił prof. Wiesław Jędrzejczak z Katedry i Kliniki Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego – że dodanie kolejnego leku to nie tylko większa skuteczność, ale i większa toksyczność leczenia”. Takiej terapii nie można zastosować u każdego chorego, wiele zależy od jego ogólnego stanu zdrowia oraz agresywności choroby. Jednak możliwość użycia kolejnej linii terapii, drugiej, trzeciej, czwartej czy nawet piątej, zwykle wydłuża życie chorych.

W przypadku szpiczaka plazmocytowego jedyną skuteczną metodą, która może doprowadzić do wyleczenia chorego, jest przeszczep szpiku kostnego.

Prof. Wiesław Jędrzejczak tłumaczył, że nowotwory powstają na skutek mutacji w materiale genetycznym komórki, do jakich dochodzi podczas jej podziału. - Każdy podział komórki wywołuje przynajmniej jedną mutację, zwykle jednak bez żadnego znaczenia. Przykładowo, u osoby w wieku 70 lat może się nagromadzić od 300 tys. do nawet 1 mln mutacji i nie musi dojść do rozwoju choroby nowotworowej”– dodał.

Reklama

Wiele zależy od tego, w jakich genach powstają mutacje, bo dopiero pod ich wpływem może w komórce dojść do transformacji nowotworowej. - Jedynie mutacje w około 20 genach mają znaczenie dla rozpoczęcia rozwoju białaczki. Przykładem jest mutacja DNMT3 – wyjaśniał specjalista. Ale nawet wtedy nie musi jeszcze rozwinąć się choroba, w każdym razie nie u wszystkich osób i nie od razu.

- Około 10 proc. ludzi w wieku 70 lat ma już takie mutacje, ale bez żadnych zmian we krwi. Osoby te mają około 1 proc. ryzyko rocznie rozwoju na tym tle białaczki lub zespołu mielodysplastycznego – powiedział prof. Jędrzejczak. U niektórych pacjentów może się rozwinąć jedynie tzw. tlący się szpiczak plazmocytowy, niepowodujący jeszcze żadnych poważniejszych objawów.