Doustna, hormonalna antykoncepcja, to jeden z czynników środowiskowych, na które prof. Jan Lubiński – założyciel i kierownik Zakładu Genetyki i Patomorfologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie – zwraca uwagę w rozmowie z Oriną Krajewską, autorką książki „Holistyczne ścieżki zdrowia. Bądź”.
„Czynniki są różne. Do najważniejszych należą papierosy, hormony i czynniki żywieniowe” – podkreśla specjalista. „Papierosy bardzo szkodzą, ponieważ tytoń przestawia cały metabolizm w organizmie, a poza samym tytoniem w papierosach jest mnóstwo dodatkowych, nieprawdopodobnie chorobotwórczych, podejrzanych substancji” – dodaje prof. Lubiński.
Jak zaznacza, kolejnym czynnikiem są hormony. „Wszystkie syntetyczne hormony przestrajają organizm człowieka. Kulturowo wszystkim odpowiada doustna antykoncepcja, bo jest wygodna, ale jednocześnie naprawdę bardzo niebezpieczna” – wyjaśnia.
Zdaniem prof. Lubińskiego w przypadku kobiet poniżej 25. roku życia, szczególnie wśród tych, które mają mutację genów BRCA1 i BRCA2 odpowiadających za prawidłowe funkcjonowanie mechanizmu naprawy uszkodzeń w DNA, doustna antykoncepcja znacząco zwiększa ryzyko zachorowania na raka piersi. „Od momentu, kiedy młoda dziewczyna dostaje pierwszą miesiączkę, do około 25. roku życia, rozwijają się jej piersi. W tym czasie nie wolno przyjmować hormonalnej antykoncepcji” – przestrzega specjalista.
„Recenzowałem niedawno pracę ze Szwecji, w której autorzy piszą, że nowotwory złośliwe piersi u kobiet, które stosowały doustną antykoncepcję w młodym wieku, dodatkowo są trudniejsze w leczeniu. Tę pracę potwierdzić może chociażby niedawno przeprowadzone przez nas badanie, które porównywało leczenie i zapadalność na raka piersi kobiet w Polsce, Azji i Kanadzie. Okazuje się, że w Polsce kobiet z rakiem piersi w młodym wieku jest mniej, a te, które zachorowały, żyją dwa razy dłużej niż na przykład w Kanadzie. Wyniki leczenia też są lepsze. Dlaczego?” – pyta prof. Lubiński. „Jest dobra korelacja z faktem, że u nas 30 procent młodych dziewczyn jest na antykoncepcji, a w Kanadzie aż 90 procent” – wyjaśnia.
Jak dodaje, na ten temat „mamy twarde dane, a ludzie niestety dalej nie są świadomi”. Jednocześnie zwraca uwagę na kolejne interesujące ustalenia naukowców.
„Jeżeli zastosujemy doustną antykoncepcję pomiędzy 30. a 35. rokiem życia, to zmniejszymy ryzyko wystąpienia raka jajnika o połowę” – podkreśla onkolog. Zaznacza jednocześnie, że w kwestii ryzyka wystąpienia nowotworu kluczowe znaczenie mają czynniki środowiskowe, czyli między innymi odpowiednie żywienie.
„Na przykład przebadany przez nas selen to nic innego, jak czynnik żywieniowy. Jeśli ktoś ma złe stężenie selenu we krwi, to żyje krócej, a jeśli dobre, to dłużej. Selen obniża ryzyko raka piersi dwa-trzy razy” – zwraca uwagę prof. Lubiński. „Dla raków pozasutkowych u kobiet selen obniża ryzyko zachorowania kilkadziesiąt razy. (...) Jeżeli utrzymane jest odpowiednie stężenie selenu, to ryzyko zachorowań na raka płuc, trzustki, prostaty, jelita grubego czy żołądka spada 20-30 razy” – wskazuje.
Jak zauważa specjalista w rozmowie z autorką książki „Holistyczne ścieżki zdrowia. Bądź”, mechanizm wpływu selenu na organizm „głównie wiąże się z wolnymi rodnikami, tarczycą i układem odpornościowym, które są silnie regulowane przez selen”.
Jego zdaniem odpowiedni przedział stężenia selenu we krwi u kobiet to 98-108 mikrogramów na litr, a u mężczyzn najprawdopodobniej 85-120 mikrogramów na litr krwi. „40 procent Polek na selenu za mało, 30 procent ma w normie, a kolejne 30 procent za dużo” – podkreśla specjalista.
Aby uzupełniać ewentualne niedobory selenu, nie trzeba wcale sięgać po suplementy diety. Jak zauważa ekspert, „artykułem spożywczym, który ma najwięcej selenu, jest więc borowik – w sproszkowanym borowiku jest około 3500 mikrogramów selenu na 100 gramów. Na drugim miejscu jest orzech brazylijski, gdzie na 100 gramów znajdziemy około 120 mikrogramów selenu. Trzydziestokrotna różnica” – zaznacza prof. Jan Lubiński w rozmowie z Oriną Krajewską.