W spotkaniu wzięli udział lekarze i eksperci z dziedziny zarządzania ochroną zdrowia, konferencja odbyła się pod patronatem merytorycznym Polskiej Unii Onkologii

Reklama

Jak powiedział prowadzący spotkanie prezes Polskiej Unii Onkologii, onkolog z Centrum Onkologii - Instytutu im. M. Skłodowskiej-Curie w Warszawie dr n. med. Janusz Meder, celem było pokazanie, jak wielki jest postęp naukowy w dziedzinie onkologii, a także co do tej pory zrobiło środowisko onkologów w kontaktach z decydentami i co można zrobić, żeby poprawić dostęp pacjenta do najlepszego jakościowo diagnozowania i szybkiego leczenia.

- Mówiliśmy też o wtorkowym orędziu premiera Mateusza Morawieckiego. Po raz pierwszy usłyszeliśmy, że zdrowie może stać się priorytetem - podkreślił Meder. - Im więcej podmiotów będzie chciało nas wspomóc w działaniach na rzecz polskiego pacjenta, tym większa szansa, że zmiany szybciej będą wprowadzane i wreszcie pacjenci będą mieli dostęp do nowoczesnych technologii leczenia - dodał.

Jak powiedział, nie zawsze wynikiem nowoczesnego leczenia będzie powrót do zdrowia, ale można przedłużyć życie pacjenta przy względnie dobrej jakości tego życia. Tłumaczył, że oznacza to nieponoszenie kosztów pośrednich wynikających z niewracania do pracy, kosztów dodatkowej opieki i zakupu dodatkowych leków. - Koszty te znacznie przewyższają koszty samej diagnostyki i leczenia choroby, a przede wszystkim edukacji, prewencji i profilaktyki chorób onkologicznych - wyjaśnił dr Meder.

Wskazał też na postępy, które się dokonały w tym roku: "wprowadzono rozwiązania z zakresu nowoczesnej terapii ukierunkowanej na cele molekularne, a także immunologii". Dodał, że "wciąż jeszcze jednak tylko 50 proc. pacjentów ma dostęp do leczenia nowoczesnego".

- Chcieliśmy dziś również przypomnieć o zaleceniach Światowej Organizacji Zdrowia, które pokazują, że przez zmianę stylu życia w około 50 proc. przypadków można uniknąć zachorowania na raka albo oddalić je w czasie. Badania kontrolne pomagają uniknąć choroby nowotworowej albo wykryć ją we wczesnym jej stadium i kiedy można ją całkowicie wyleczyć. Podkreślamy to kolejny rok, bo wciąż są braki w edukacji, przede wszystkim nie ma szeroko pojętej promocji zdrowia w mediach publicznych - podkreślił dr Meder.

Reklama

Lekarz wspominał jedną z akcji bezpłatnych badań ultrasonograficznych przeprowadzoną w jednej z najbiedniejszych gmin w Polsce. - Jednego dnia przebadaliśmy ponad 100 osób. Było 85 proc. wyników nieprawidłowych, wymagających dalszej diagnostyki, z czego przynajmniej 15-20 proc. wskazywało na poważne podejrzenie choroby nowotworowej. To pokazuje, jak wiele można zrobić, wcale dużo nie inwestując.

Podczas konferencji prof. dr hab. Adam Maciejczyk z Dolnośląskiego Centrum Onkologii, prezes Zrzeszenia Publicznych Centrów i Instytutów Onkologicznych powiedział, że "choroby nowotworowe są obecnie największym wyzwaniem w zakresie zdrowia, jeśli chodzi o budżet państwa". W 2015 r. powstały mapy potrzeb zdrowotnych w onkologii. Jak wyjaśnił prof. Maciejczyk, wynika z nich, że zmiany w organizacji służby zdrowia powinny iść w kierunku "decentralizacji chemioterapii do poziomu dostępności w regionach, decentralizacji radioterapii do poziomu województw i centralizacji chirurgii".

O programach polityki zdrowotnej, czyli o działaniach z zakresu opieki zdrowotnej polegających na wykrywaniu i realizowaniu określonych potrzeb zdrowotnych czy poprawie stanu zdrowia określonej grupy pacjentów, mówił ekspert Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego Jerzy Gryglewicz.

W Polsce programy profilaktyczne realizowane są przez ministerstwo zdrowia, NFZ i jednostki samorządu terytorialnego. Jak zauważył ekspert, programy NFZ polegające na wysyłaniu zaproszeń na cytologię i mammografię, okazały się mało skuteczne. "Doświadczenia z innych krajów wskazują, że najbardziej skuteczne są programy lokalne". Jednocześnie Gryglewicz zwrócił uwagę na wzrost liczby programów lokalnych w tym roku, który jego zdaniem jest spowodowany zmianą w sposobie ich finansowania.

- Obecnie programy samorządowe mogą być dofinansowane w wysokości do 80 proc. przez NFZ, a wkład własny może być w wysokości 20 proc. - podkreślił.