Nastolatek tłumaczy, że w miejscach gdzie rozwija się rak jest zwiększone ciśnienie krwi, a co za tym idzie również wzrasta temperatura, a to odnotowują specjalne czujniki zamontowane w staniku. - Plastry z czujnikami są zaszyte w biustonoszu, wszystkie informacje wysłane są do specjalnej aplikacji. Na wyniki czeka się godzinę – powiedział José Antonio Torres, jeden z projektantów stanika.
Obecnie stanik jest testowany przez 50 kobiet, u dwóch z nich udało się z jego pomocą zdiagnozować raka piersi. Urządzenie monitoruje wielkość, kolorystykę i temperaturę skanowanych piersi, zwracając uwagę na zmiany w czasie oraz odchylenia od normy. Zespół pracuje obecnie nad stworzeniem ulepszonej wersji „Evy”, którą można by wprowadzić na rynek.
Polscy lekarze jednak ostrzegają, że badanie takim urządzeniem może być niewystarczające do wykrycia raka. - Ta metoda budzi wiele wątpliwości z racji dokładności takiego badania. Wykrywa miejsca o podwyższonej temperaturze w strukturze piersi, a takie zmiany często nie są zmianami nowotworowymi – powiedział Dariusz Godlewski, onkolog z Ośrodka Profilaktyki i Epidemiologii Nowotworów w Poznaniu.
Tomasz Sarosiek, onkolog klinczy ze szpitala Magodent grupy Lux Med stwierdził, że "tego typu wynalazki są oczywiście bardzo przydatne, bo wszystko co pozwala wykryć raka piersi jest cenne". - Nie traktujmy tego jednak jako pewną diagnozę. Jeżeli takie urządzenie pokaże, że piersi są zdrowe, wcale nie oznacza to, że tak musi być – ostrzegł onkolog.