Szczepionka - co ciekawe - to lek spersonalizowany, przygotowywany specjalnie dla konkretnego pacjenta. To sprawia, że szanse na jej skuteczność rosną. Jak będzie w praktyce? Właśnie mamy okazję się przekonać.
Pierwszą dawkę leku otrzymał 62-letni brytyjski aktor Robert Demeger. Mężczyzna cierpi na agresywną formę raka mózgu - donosi BBC News. Chirurdzy wycięli mu tyle guza, ile tylko mogli. Resztą ma zająć się szczepionka.
Jej działanie jest proste. Mówiąc w skrócie, ma ona za zadanie nauczyć układ odpornościowy aktora, jak zniszczyć nowotwór. Składa się z odpowiednio "wytrenowanych" komórek dendrytycznych, przypominających oddział specjalny skupiony na wyeliminowaniu wroga, jakim jest rak - glejak. "Treningiem" zajęli się jednak nie komandosi, a naukowcy. W laboratorium przez jakiś czas hodowali pobrane od pacjenta komórki nowotworowe wraz z jego komórkami dendrytycznymi, pobudzającymi układ odpornościowy organizmu i wskazującymi mu cel ataku. Kiedy już nauczą się one bezbłędnego rozpoznawania raka, zostają podane choremu w formie szczepionki. I tu rozpoczyna się ich misja.
Robert Demeger dostał już pierwszą dawkę zastrzyku. W sumie w ciągu dwóch lat otrzyma 10 takich szczepionek. Jeśli jego układ odpornościowy pozwoli się przekonać wyszkolonym w laboratorium komórkom dendrytycznym i zaatakuje nowotwór, aktor ma szansę na wyzdrowienie. Lekarze są dobrej myśli.
Wkrótce spersonalizowaną szczepionkę na raka mózgu dostaną kolejni pacjenci biorący udział w badaniu.
Zdrowie dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>