Jak przypomniała specjalistka, w przeszłości opiekę paliatywną nad pacjentem z chorobą nowotworową włączano wtedy, gdy wyczerpały się możliwości leczenia go. Stąd w społeczeństwie mogło się brać przekonanie, że pacjenci, którzy przechodzą pod ten rodzaj opieki, szybciej umierają.

Reklama

Teraz panuje pogląd, że opieka paliatywna powinna być wprowadzana równolegle z terapią przeciwnowotworową, gdy są problemy, w których można nią pomóc - powiedziała dr Krajnik z Katedry i Zakładu Opieki Paliatywnej Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy. Badania dowodzą bowiem, że nie tylko nie skraca ona życia, ale może je wręcz wydłużyć - zaznaczyła.

Z pracy, która w 2010 r. ukazała się na łamach pisma "New England Journal of Medicine", wynika, że pacjenci z zaawansowanym niedrobnokomórkowym rakiem płuca, którym zaoferowano wczesną opiekę paliatywną łącznie ze standardową opieką onkologiczną, żyli średnio o 3 miesiące dłużej niż chorzy, którzy otrzymali tylko opiekę onkologiczną.

Oznacza to, że taki model leczenia może być sposobem na uzyskiwanie lepszych wyników w onkologii - powiedziała dr Krajnik.

Na podstawie dalszych analiz naukowcy wyciągnęli wnioski, że te różnice w przeżyciu nie wynikały jedynie z faktu, iż w grupie objętej opieką paliatywną lepiej diagnozowano i leczono depresję. Prawdopodobnie wiele innych objawów było u tych pacjentów wcześniej wykrywanych i lepiej łagodzonych, co korzystnie wpłynęło na długość życia. Artykuł na ten temat ukazał się w kwietniu 2012 r. na łamach pisma "Journal of Clinical Oncology".

Reklama

Dr Krajnik przypomniała, że według definicji Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), opieka paliatywna ma poprawić jakości życia chorych i ich rodzin stających w obliczu problemów wynikających z choroby nieuleczalnej, z powodu której dojdzie do śmierci, jak np. nowotwór złośliwy, AIDS, niewydolność narządowa (serca, płuc).

Celem tej opieki jest łagodzenie bólu i innych objawów towarzyszących chorobie, w tym cierpień psychicznych i duchowych, wspieranie rodziny pacjenta w trakcie choroby, a także po jego odejściu. W opiece paliatywnej staramy się afirmować życie, a zarazem akceptować śmierć. Gdy już musi przyjść, staramy się traktować ją jako zjawisko naturalne. Nie przyspieszamy jej, ale też uporczywie nie wydłużamy życia chorego i jego umierania - tłumaczyła specjalistka.

Reklama

Jak wyjaśniła, w opiece paliatywnej zawsze przychodzi czas, gdy trzeba wprowadzić jeszcze jeden cel, tj. przygotować chorego i jego rodzinę do umierania. U pacjenta dochodzi wówczas do spadku zainteresowania światem zewnętrznym. Zaczyna on rozmyślać nad swoim życiem, wspominać, oceniać jak żył, czego żałuje, z czego jest dumny. Spada mu apetyt, postępuje spadek masy ciała, nasila się zmęczenie i osłabienie, więcej czasu upływa na spaniu. Na podstawie zmian zachowania pacjenta rodzina jest na ogół w stanie ocenić, że jest on w terminalnej fazie życia - zaznaczyła dr Krajnik.

Według niej, ważne jest, by wcześniej zaplanować z chorym m.in. to, gdzie chce, by się nim opiekowano, jak ma być leczony. W warunkach polskich często tego brak - zwróciła uwagę specjalistka. Za przykład podała sytuację, gdy chory nie chce, by w stadium terminalnym poddawać go sztucznej wentylacji. Jeśli jednak z powodu jakichś przyczyn trafi nieprzytomny do szpitala, gdzie podłączą go do urządzenia do wentylacji płuc, to nawet jeśli się przebudzi nie można go od niej odłączyć.

Jak podkreśliła dr Krajnik, lekarze powinni w tej fazie odstąpić od uporczywych terapii i procedur medycznych, które mogą utrudnić umieranie, a stosować tylko te, które są konieczne, jak np. leki przeciwbólowe.

II Letnia Akademia Onkologiczna dla dziennikarzy została zorganizowana pod patronatem Polskiego Towarzystwa Onkologicznego oraz Fundacji im. Macieja Hilgiera.

Trwa ładowanie wpisu