Za wzrost zgonów z powodu nowotworów złośliwych na świecie odpowiedzialna jest głównie większa zachorowalność na wyjątkowo trudno wyleczalny rak płuca - powiedzieli eksperci podczas II Letniej Akademii Onkologicznej, któraz rozpoczęła się w Warszawie.
Gdyby nie rak płuca, wywoływany głównie przez palenie papierosów, liczba zgonów na nowotwory byłaby coraz mniejsza - powiedział prof. Jacek Jassem, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego.
W Polsce na ten nowotwór co roku umiera 20 tys. osób. W USA jedynie w ciągu tygodnia traci życie z tego powodu więcej ludzi niż było ofiar ataku terrorystycznego w Nowym Jorku 11 września 2001 r. Palenie papierosów jest znacznie większym czynnikiem zgonów niż jakikolwiek wypadek - drogowy, kolejowy, w pracy czy w domu.
Zachorowania na ten typ raka jest jak wyrok śmierci - podkreślali eksperci. W Polsce, podobnie jak w innych krajach, pięcioletnie przeżycia uzyskuje się jedynie u 10-15 proc. chorych. Powodem jest mała skuteczność leczenia, ponieważ rak ten zwykle wykrywany jest w zaawansowanym stadium.
Na raka płuca z powodu palenia papierosów coraz częściej chorują kobiety. W wieku krajach uprzemysłowionych jest on już częstszą przyczyną zgonów kobiet niż rak piersi. Z danych Krajowego Rejestru Nowotworów wynika, że w Polsce tak jest od 2 lat.
II Letnia Akademia Onkologiczna organizowana jest pod patronatem Polskiego Towarzystwa Onkologicznego oraz Fundacji im. Macieja Hilgiera.
Zdrowie dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>