Jedna na cztery panie świadomie rezygnuje z ochrony przeciwsłonecznej i podczas zaplanowanego urlopu nie zamierza smarować skóry preparatami z filtrami UV – alarmują lekarze z British Association of Dermatologists. To w najlepszym razie skończy się oparzeniami, ale w przyszłości może doprowadzić do rozwoju groźnego raka skóry.
Zdrowie dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>
Sondaż, przeprowadzony przez Macmillan Cancer Support, objął 1500 Brytyjek. Aż 22 procent z nich nie stosuje kremu do opalania podczas wakacji w gorących krajach. Dlaczego? Jedna czwarta kobiet deklarujących opalanie bez ochrony przeciwsłonecznej przyznaje, że nie ulegają poparzeniom słonecznym, 14 procent twierdzi, iż kremy z filtrami UV są za drogie, zaś 12 procent po prostu nie wierzy, że tego typu kosmetyki działają.
Czym to grozi? Lekarze nie pozostawiają złudzeń – wszystkie kobiety, które opalają się bez ochrony przeciwsłonecznej, ryzykują nowotworem skóry. A na tego raka rocznie umiera ponad dwa i pół tysiąca osób.
Oparzenia słoneczne nie są niczym wyjątkowym. Według danych British Association of Dermatologists, które przywołuje serwis BBC News, 92 procent osób było oparzonych co najmniej raz, zaś jedna na trzy osoby doświadczyła poparzenia ponad dziesięć razy. Co istotne, poparzenia słoneczne zwiększają ryzyko nowotworów skóry.
Eksperci uczulają pacjentów, że każda skóra różnie reaguje na promienie słońca i warto znać „swój poziom ryzyka poparzenia”. Przykładowo osoby z jasną karnacją oraz te, których bliscy chorowali na raka skóry, powinni szczególnie chronić się przed słońcem.