- Sezon grypowy jeszcze się nie skończył, ale już dzisiaj możemy powiedzieć, że w tym roku zanotowano rekord; łączna liczba przypadków jest najwyższa, odkąd istnieje sieć monitoringu, utworzona w 2000 roku - wyjaśnił ekspert z zespołu InfluNet, obserwującego co roku przebieg zachorowań.
Antonino Bella, cytowany przez agencję Ansa, zaznaczył, że sezon grypowy 2022/2023 jest szczególny z kilku powodów. Jak zauważył, w przeciwieństwie do innych lat szczyt zachorowań zanotowano przed Bożym Narodzeniem, a nie - jak dotychczas - pod koniec stycznia.
Bardzo wysoka liczba przypadków przypomina jego zdaniem sezon 2009/2010, gdy szerzył się wirus tzw. świńskiej grypy.
Kolejna cecha charakterystyczna tego roku to bardzo powolny spadek krzywej zakażeń.
Obecna sytuacja - według specjalisty - to prawdopodobnie efekt pandemii Covid-19, gdy przez dwa lata praktycznie nie krążyły wirusy grypy i dlatego duża część ludności okazała się podatna na zarażenie się nimi. To przede wszystkim małe dzieci, które nigdy wcześniej, także z powodu przerwy pandemicznej, nie miały styczności z wirusem grypy.