Według danych przedstawionych w piątek, 3 marca, przez Instytut nadal nie opada krzywa zachorowań, a w ostatnich dniach zanotowano nawet ich ponowny znaczny wzrost. W minionym tygodniu grypę wykryto u prawie 500 tys. osób.
Lekarze mówią w mediach o niekończącej się grypie. Nazywana jest "australijską", bo to stamtąd nadszedł ten wirus. Od kilku miesięcy atakuje przede wszystkim dzieci.
Zdaniem specjalistów chorób zakaźnych szczególna agresywność tegorocznej grypy, to także rezultat trzech lat pandemii koronawirusa. Jak tłumaczą, przez długi czas ludzie w dużej części chronieni byli przed wirusami dzięki maseczkom i ograniczeniu kontaktów w czasie szerzenia się Covid-19.
Przerwa ta, dodają, sprawiła, że pamięć immunologiczna nie rozpoznaje już tradycyjnych wirusów grypowych i nie wie, jak się przed nimi bronić. W ten sposób grypa ma wolną drogę - zaznaczają eksperci.