Naukowcy z Uniwersytetu Yale zaobserwowali w czasie badań prowadzonych na myszach, że podawanie części gryzoni antybiotyków sprawiało, że stawały się one bardziej podatne na zakażenia wirusowe. Neomycyna, które otrzymywały myszy, zabijała bakterie komensalne, które – jak się okazało – mają wpływ na poziom produkcji limfocytów T i przeciwciał w organizmie.
Uczonym nie udało się jeszcze zidentyfikować, która z bakterii zagrzewa organizm do walki z infekcją wirusową. Podejrzewają, że chodzi o jakieś mikroorganizmy zamieszkujące jelita. Wyniki badań opisali na łamach magazynu „Proceedings of the National Academy of Sciences”.
Wiadomo, że flora bakteryjna jelit pomaga w prawidłowym rozwoju układu odpornościowego. Badania amerykańskich naukowców to jednak dowód na to, że takie drobnoustroje tak bezpośrednio chronią organizm przed atakiem wirusa.
„To sugeruje, że antybiotyki należy przepisywać pacjentom ostrożnie, tylko wtedy, kiedy ich naprawdę potrzebują. Przede wszystkim w sezonie grypowym” – komentuje te wyniki w magazynie „Nature” David Artis, immunolog z Uniwersytetu Pennsylwanii.