Ekspertka z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie poinformowała, że do najczęstszych przyczyn zgonu dzieci na świecie należą infekcje wirusowe i bakteryjne, które wywołują np. zapalenie płuc, biegunki. Jak wskazała, rocznie ok. 1,7 mln dzieci do piątego roku życia umiera z ich powodu na całym świecie.
- Ponad 90 proc. przypadków dotyczy krajów afrykańskich, gdzie panuje nierówny dostęp do szczepień, do opieki medycznej, a także panują niedostateczne warunki sanitarno-higieniczne, włączając w to problemy z dostępem do bieżącej wody. Nie należy się dziwić, że w związku z tym w najbiedniejszych krajach jest tak wysoka śmiertelność wśród dzieci – podkreśliła ekspertka.
Wśród chorób infekcyjnych powodujących najczęściej śmierć u najmłodszych wymieniła m.in. odrę, grypę, norowirusy, rotawirusy, gruźlicę, malarię. Przytaczając przykłady wskazała, że w 2019 roku na całym świecie zarejestrowano wśród dzieci do 5. roku życia około 33 mln przypadków ostrego zakażenia dolnych dróg oddechowych związanych z RSV, a według szacunków zmarło 84–125 tys. z nich.
- Z powodu odry w 2021 r. na świecie zmarło ok. 128 tys. dzieci. Grypa zabija rocznie ok. 50-100 tys. dzieci poniżej piątego roku życia, malaria - ok. 500 tys., gruźlica - ok. 200 tys. - wymieniła profesor podkreślając, że dzieci są szczególnie narażone na konsekwencje infekcji z racji niedojrzałego układu immunologicznego.
Jednocześnie przypomniała, że wielu tym chorobom można zapobiegać poprzez szczepienia, jednak – jak wyjaśniła – przeciwko niektórym infekcjom nie ma jeszcze szczepionek, np. norowirusom. Biolożka przekazała, że obecnie trwają prace nad szczepionką przeciwko rotawirusom.
- Wyniki badania klinicznego z udziałem kobiet w ciąży są bardzo obiecujące, bowiem udowodniono, że przekazywały one przeciwciała swoim dzieciom, które dzięki temu były chronione do około pół roku po narodzinach – zaznaczyła prof. Szuster-Ciesielska.
Odnosząc się do rosnącej liczby rodziców odmawiających obowiązkowych szczepień dzieci przekazała, że w zeszłym roku w Polsce było 60 tys. takich przypadków. - Liczba odmów wpływa na powiększanie się grup wrażliwych, podatnych na wirusy. Ponadto, szczepiąc siebie i dzieci, chronimy też innych, którzy na przykład z powodów medycznych nie mogą korzystać ze wszystkich szczepionek, zwłaszcza tych, gdzie są stosowane wirusy żywe, ale osłabione, jak np. w przypadku odry, różyczki, świnki czy polio – wyjaśniła ekspertka.
- Jedyne, co możemy w tym przypadku zrobić, to stworzyć kokon ochronny wokół dzieci, czyli zaszczepić wszystkie osoby dookoła po to, żeby nie przekazać dzieciom tego wirusa – podkreśliła prof. Szuster-Ciesielska.