- Każdego dnia przyjmujemy pięcioro-dziesięcioro dzieci zakażonych koronawirusem. W tej chwili, że nie ma u nas żadnego przypadku dziecka zakażonego Omikronem. Z uwagi na to, że dzieci miały przerwę w nauce stacjonarnej przez blisko trzy tygodnie, tych zakażeń w tej grupie jest obecnie mniej. W szpitalu mamy jeszcze wolne miejsca. Baza łóżkowa jest zabezpieczona. Spodziewamy się jednak, że w najbliższym czasie znacznie wzrośnie liczba zakażeń koronawirusem. Najgorsze dopiero przed nami, bo zbliża się okres szczególnie zakaźny dla dzieci - wskazała dr Stopyra.

Reklama

Podkreśliła, że dzieci równie mocno "roznoszą chorobę”, co dorośli. - Jest to grupa szczególnie spontaniczna, niezwykle trudno jest utrzymać reżim sanitarny w szkole (noszenie maseczek, zachowanie dystansu). Poza tym jest to grupa, która bardzo transmituje wirusa, a jest mało wyszczepiona. Dopiero trzy tygodnie temu ruszyły szczepienia dzieci powyżej 5. roku życia, przed nimi więc jeszcze podanie drugiej dawki preparatu - tłumaczyła.

ZOBACZ AKTUALNY STAN SZCZEPIEŃ PRZECIWKO COVID-19 W POLSCE>>>

Specjalistka zwróciła uwagę, że koronawirus okazał się bardzo zakaźny także dla najmłodszych. - Szczególnie zakaźna dla dzieci okazała się Delta. Dlatego obawiam się, że Omikron może być jeszcze bardziej niebezpieczny dla dzieci i spowodować ogromny wzrost zakażeń – stwierdziła pediatra.

Wskazała także na jeszcze jeden czynnik, który w najbliższym czasie będzie miał wpływ na wzrost hospitalizacji. - Nie mieliśmy tak naprawdę w tym sezonie jeszcze grypy. Rok temu infekcje grypowe zanikły z powodu lockdownu, a zanim wybuchła pandemia Covid-19, w okresie od stycznia do marca dochodziło do największej zachorowalności właśnie na grypę. Zajęte były wówczas wszystkie oddziały pediatryczne. Teraz, kiedy dodatkowo mamy wysoką zakaźność koronawirusa, niestety prognozy dla dzieci nie są optymistyczne. Liczba zakażeń będzie olbrzymia - powiedziała dr Stopyra.

- Nie jesteśmy już w stanie powstrzymać tego, co się stało. Nie zahamujemy drastycznego wzrostu zakażeń, który nastąpi. Sytuacja w szpitalach może być dramatyczna i dotyczy to całego społeczeństwa - dodała.

Zaznaczyła, że problemem w Polsce jest nadal niska wyszczepialność, do czego - w jej ocenie - niestety przyczyniła się duża aktywność przeciwników szczepień. - Są odpowiedzialni za tę histerię wokół szczepionek, z którą mamy obecnie do czynienia, za szerzenie fake newsów na temat działania szczepionek. Wszystkie dzieci, które hospitalizujemy są niezaszczepione. Zapłacimy za to, że ludzie nie chcieli się zaszczepić – stwierdziła.

Reklama

Specjalistka podkreśliła, że w krajach, w których wyszczepialność jest duża, wysoka zakaźność koronawirusa nie jest żadną przeszkodą. - To oznacza dużą liczbę przypadków zachorowań, ale już nie dużą hospitalizacji i zgonów. W Polsce sytuacja jest tragiczna, jeżeli chodzi o liczbę osób z Covid-19, które wymagają opieki szpitalnej. Gdyby u nas w kraju wyszczepialność była na odpowiednim poziomie, nie obawialibyśmy się kolejnych mutacji – wskazała doktor. - To nie jest problem, że ktoś będzie miał dodatni wynik testu, będzie przechodził covid jak przeziębienie i będzie musiał kilka dni zostać w domu. Problem polega na tym, że część osób przechodzi tę chorobę ciężko, szpitale są przepełnione pacjentami covidowymi, co skutkuje obciążeniem systemu ochrony zdrowia, w tym ograniczaniem innym pacjentom dostępu do niezbędnego leczenia - tłumaczyła dr Stopyra.

- Wskutek kolejnej fali będziemy mieli do czynienia z ogromnym przeciążeniem służby zdrowia. Nie jesteśmy w stanie już temu zapobiec – oceniła. - W kontekście wspomnianej już przeze mnie grypy, jeżeli w tym roku pacjenci oprócz covidu zaczną masowo chorować także na grypę, to oni wszyscy równocześnie trafią do szpitali. Kumulacja tych chorób doprowadzi do dramatu - dodała.

- Najbardziej przerażające jest to, że do szpitali będą trafiać dzieci chore na Covid-19 i grypę, co gorsza, mogą umierać z powodu chorób, na które są przecież szczepionki - stwierdziła.

Dr Stopyra przekonywała, że nie ma żadnych przeciwwskazań, aby dzieci mogły przyjąć jednocześnie szczepionkę na Covid-19 i grypę. Zaleciła także osobom dorosłym jak najszybsze zaszczepienie się trzecią dawką. - Obserwujemy, że zaczynają chorować osoby, które drugą dawkę przyjęły ponad 6 miesięcy temu. Dlatego tak ważne jest zaszczepienie się teraz trzecią dawką przypominającą - zarekomendowała.

Doktor powiedziała ponadto, że wobec spodziewanego w najbliższych tygodniach wzrostu zakażeń, oczekiwałaby decyzji o dalszych restrykcjach, egzekwowaniu paszportów covidowych i noszenia maseczek. To - w jej ocenie - uchroniłoby życia ludzkie i nie doprowadziło do zapaści służby zdrowia. - Jeżeli ktoś podejmuje decyzję o nieszczepieniu, nie może narażać innych na zachorowanie. Wprowadzenie lockdownu dla niezaszczepionych spowodowałaby zwiększoną liczbę szczepień, tym samym wzrosłoby nasze bezpieczeństwo - oceniła dr Stopyra.

- W tym kontekście mogą paść także stwierdzenia, że osoby zaszczepione również zakażają. Tak, osoba zakażona też może zakażać, mało tego - jest większe prawdopodobieństwo, że przejdzie to zakażenie bezobjawowo, dlatego właśnie trzeba nosić maseczki. W przypadku szkół jest co prawda znacznie trudniej takie wymagania egzekwować, dlatego jak najszybciej powinny być przeprowadzone szczepienia wśród dzieci - dodała.

- Jest wiele osób, które wierzą, że przejdą zakażenie Covid-19 łagodnie. Można to porównać np. do jazdy samochodem - wierzymy, że dotrzemy do celu szczęśliwie i nie myślimy o tym, że możemy ulec wypadkowi, chociaż wiemy, że takie rzeczy się dzieją. Rozumiem, że ktoś wierzy w to, że uda mu się uniknąć ciężkiego przebiegu choroby w tej całej pandemii, ale w sytuacji, kiedy mamy bezpieczną szczepionkę, na którą czekaliśmy z wielką nadzieją, w momencie, kiedy szczepią się miliardy ludzi na całym świecie, nie rozumiem tego, że nadal są osoby, które boją się szczepić. Jest to dla mnie absolutnie niewytłumaczalne i irracjonalne. Mamy szczepionki, bezpieczne szczepionki i szczepieniami możemy opanować pandemię Covid-19 - zaapelowała specjalista chorób zakaźnych.