Według WHO dane te zostały opracowane na podstawie analizy ponad 2000 próbek pobranych od zainfekowanych osób, przeprowadzonej przez Chińskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom. Są one zgodne z wynikami badań podróżnych z Chin, przesłanymi do globalnej bazy danych przez inne kraje.

Reklama

WHO dodała, że obecnie nie wykryto żadnego nowego wariantu ani mutacji o dużym znaczeniu.

Zaniepokojenie nawrotem epidemii w Chinach wyraził w środę dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus, który ponownie wezwał Pekin do dostarczania Organizacji szybkich i regularnych danych na temat hospitalizacji i zgonów w tym kraju.

- Nadal prosimy Chiny o szybsze, regularne i wiarygodne dane na temat hospitalizacji i zgonów, a także bardziej wszechstronne sekwencjonowanie wirusów w czasie rzeczywistym – powiedział Tedros na konferencji prasowej.

Reklama

- WHO jest zaniepokojona zagrożeniem życia w Chinach i ponownie podkreśla znaczenie szczepień, w tym dawek przypominających w celu ochrony przed hospitalizacją, ciężką chorobą i śmiercią - podkreślił szef WHO.

Chiny nagle odeszły w grudniu od stosowanej przez prawie trzy lata polityki "zero covid" i zniosły większość restrykcji. Obecnie wariant koronawirusa Omikron szerzy się w kraju na olbrzymią skalę praktycznie bez żadnej kontroli, a władze zrezygnowały z podawania codziennych bilansów zakażeń.

Zmieniono także system klasyfikowania przypadków śmiertelnych związanych z koronawirusem. Za oficjalny zgon z powodu Covid-19 przyjmuje się tylko śmierć w wyniku zapalenia płuc lub niewydolności oddechowej, natomiast zgony, które nastąpiły u pacjentów z chorobami współistniejącymi, nie są wliczane do statystyk covidowych.

Reklama

Taką politykę już w grudniu skrytykował dyrektor ds. sytuacji kryzysowych WHO Mike Ryan, według którego nie odzwierciedla ona prawdziwego obrazu epidemii w Chinach. Swoje słowa powtórzył w środę podkreślając, że statystyki nie nadążają za rozwojem groźnej sytuacji w tym kraju.

- Uważamy, że obecne dane publikowane przez Chiny nie oddają dokładnego obrazu nawrotu epidemii i nie odzwierciedlają rzeczywistego wpływu choroby na liczbę przyjęć do szpitali, oddziałów intensywnej terapii, a zwłaszcza na liczbę zgonów – powiedział Ryan.