Polskie wsie zyskały 50 tys. mieszkańców, którzy zdecydowali się opuścić największe miasta w kraju w czasie pandemii Covid-19 - mówili eksperci we wtorek, 14 czerwca, podczas trwającej w Warszawie konferencji „Zrozumieć zmianę demograficzną”. W jej trakcie geografowie i demografowie omawiali zjawiska migracji wewnętrznej w naszym kraju.

Reklama

- Przed pandemią wieś wzbogacała się kosztem miasta o jakieś 25-30 tys. mieszkańców rocznie. Według oficjalnych danych GUS w 2020 r było to już 40 tys., a w 2021 r – 50 tys. Ostatni tak duży ruch migracyjny z miasta na wieś Polska odnotowała przed światowym kryzysem finansowym w 2008 r. – podkreślił dr Andrzej Zborowski z Instytutu Geografii i Gospodarki przestrzennej Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Zdaniem eksperta w najbliższej przyszłości największy wpływ na utrzymanie tego trendu będzie miała kondycja gospodarcza kraju i dostępność kredytów. W 2008 r. to właśnie kryteria przyznawania kredytów, zaostrzone w wyniku światowego kryzysu finansowego, wstrzymały w Polsce odpływ mieszkańców z miast do wsi.

- Jeśli ciągle będziemy obserwowali wzrost gospodarczy (nawet pomniejszony o pewne trudności), to odpływ z miast do wsi będzie postępował. Będą też postępowały migracje "rentierskie" – czyli ludzie, którzy mają już dorosłe dzieci, i nie potrzebują spędzać dużo czasu w mieście, będą się przeprowadzali na wieś. Na tym etapie ludzie chętnie kupują dom w złym stanie, a jego remont traktują jako rozrywkę – powiedział Zborowski.

Reklama

Jednocześnie badacze obserwują niepokojące zjawisko wyludniania średnich i małych miast (wyludniających się szybciej niż wsie), które w przeszłości były ośrodkami przemysłowymi. Eksperci uzasadniają to zamknięciem zakładów, w miejsce których żaden inny biznes nie stworzył nowych miejsc pracy, atrakcyjnych dla młodych ludzi.

- Te miasta mają często świetną ofertę akademicką, ale nie mają ofert pracy dla młodych ludzi. Dobrym przykładem jest Opole, które młodzi ludzie opuszczają po ukończeniu studiów, i przeprowadzają się do Wrocławia. Depopulacji ulegają: Krosno, Nowy Sącz, Tarnów. Młodzi ludzie często mówią "nie mam do czego wracać” – podsumował Zborowski.

Dodał, że warunki na rynku pracy ciągle dyktują duże korporacje. - Obszary metropolitalne są magnesami, bo tam działają korporacje, którym ciągle brakuje rąk do pracy. W samym tylko Krakowie korporacje szukają 100 tys. pracowników. Wiedząc o tym, żaden student nie pojedzie do Kielc, bo w Krakowie ma większy wybór ofert pracy. Pojawiają się takie wyjątki, jak Rzeszów, gdzie korporacje powoli zakładają filie, ale to nie jest jeszcze powszechne – powiedział Zborowski.

Według najnowszych badań, przeprowadzonych na populacji maturzystów w Polsce, tylko 12 proc. kobiet chce pozostać na wsi. Takie plany ma znacznie więcej mężczyzn – 30 proc. Z Przemyśla i Wałbrzycha chce wyjechać aż 90 proc. maturzystów.