Pani Barbara w zeszłym tygodniu została przyjęta do szpitala z objawami Covid-19. Trafiła do dwuosobowej sali.
- Trzy dni temu w sali było tak strasznie zimno, że wzięłam materac i poszłam do łazienki, gdzie kaloryfer grzał. Rozłożyłam materac i położyłam się, mając obok toaletę, a nad głową umywalkę - opowiada portalowi pani Barbara.
Wcześniej już kilka razy pani Barbara zwracała uwagę personelowi na zepsuty kaloryfer i zbyt niską temperaturę w sali. Podobna temperatura panuje zresztą - wg relacji pacjentki - także w innych pomieszczeniach. Wrażenie zimna potęguje każde otwarcie drzwi do sali z pacjentami, bo chłód przedostaje się z wyziębionego korytarza - czytamy.
Pielęgniarki i lekarze informowani o tym, że w szpitalu jest za zimno, mieli tylko wzruszać ramionami - zaznacza pacjentka.
Reakcja szefowej placówki
- Nie będę tego komentowała - odpowiedziała na pytanie o problem w szpitalu Ewa Więckowska, pełnomocnik rządu ds. Szpitala Południowego.
- Traktujemy to jako sygnał do sprawdzenia - oświadczyła z kolei w rozmowie z Haloursynow.pl rzeczniczka wojewody mazowieckiego Ewa Filipowicz.
Szpital Południowy (wchodzi w skład spółki Szpital Solec) stał się w ostatnich dniach przedmiotem sporu wojewody mazowieckiego Konstantego Radziwiłła z władzami Warszawy, którym wojewoda zarzucił opieszałość w organizacji pracy placówki (problemem jest przede wszystkim brak personelu medycznego). Decyzją wojewody, by rozwiązać ten problem, do szpitala został wprowadzony pełnomocnik.