O SARS-CoV-2 wiemy już całkiem dużo. Na tyle dobrze go przebadano, żebyśmy mogli prowadzić szerokie badania nad poszukiwaniem leków i szczepionki i na tyle dobrze, żebyśmy wiedzieli, że ten wirus ma, niemal na pewno, naturalne pochodzenie – tłumaczył ekspert w dziedzinie biologii medycznej i badań naukowych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu dr hab. Piotr Rzymski.

Reklama

Wiemy chociażby, jak molekularnie zbudowany jest ten wirus, jak wygląda jego genom – i to na szczęście wiemy już od 10 stycznia, kiedy po raz pierwszy chińscy naukowcy cały genom tego wirusa opublikowali. Gdyby nie to, nie można by było stworzyć testów diagnostycznych – to była ta podstawowa wiedza, którą musieliśmy mieć szybko i w pierwszej kolejności – mówił.

Dodał, że od tego czasu stan wiedzy na temat SARS-CoV-2 dynamicznie się zwiększa. Naukowcom udało się m.in. dokładnie poznać mechanizmy patogenności wirusa, czyli wykazać, w jaki sposób zakaża on ludzkie komórki, a także jak przebiega jego replikacja w komórce, czyli namnażanie.

Ekspert tłumaczył, że jest to o tyle istotna wiedza, że to właśnie na jej podstawie prowadzone są badania nad preparatami, które mogłyby m.in. skutecznie uniemożliwiać SARS-CoV-2 zakażanie komórek lub hamować wspomnianą replikację.

Genom koronawirusa stanowi pojedyncza nić RNA. Moglibyśmy się więc spodziewać, że SARS-CoV-2 będzie mutować szybciej niż wirusy DNA – bo to właściwość wielu wirusów RNA. Natomiast wiemy, że na chwilę obecną mutuje on zdecydowanie wolniej niż np. wirus grypy – o połowę wolniej, czy wirus HIV – i to o 75 proc. wolniej. To jest bardzo dobra wiadomość, także z punktu widzenia skuteczności szczepionek, nad którymi prowadzi się badania – mówił Rzymski.

Wskazał, że dotychczas skatalogowano ponad 12 tys. mutacji SARS-CoV-2; przebadano ponad 90 tys. izolatów.

Dobrą wiadomością jest też to, że dowolne dwa izolaty z różnych stron świata różnią się średnio zaledwie 10 zasadami azotowymi z 29 903, które są w jego genomie – czyli nie odbiegają od siebie w sposób istotny. Kluczowe jest jednak pytanie, czy te różnice mają wpływ np. na to, jak bardzo wirus jest zakaźny – mówił.

Reklama

Ekspert przypomniał, że w ostatnim czasie media obiegła m.in. informacja o zidentyfikowaniu mutacji SARS-CoV-2, która miałaby być bardziej zakaźna i stanowić większe zagrożenie.

Warto tę informację sprostować, bo faktycznie badacze zidentyfikowali i opisali na łamach prestiżowego czasopisma "Cell" mutację o nazwie D614G, która się pojawiła i zaczęła się szybko upowszechniać w genomie wirusa w momencie postępowania pandemii. Mutacja, którą opisano, dotyczy genu kodującego białko szczytowe wirusa, które odgrywa kluczową rolę w mechanizmie zakażania komórek i które tworzy charakterystyczne kolce, przypominające koronę – tłumaczył.

W genie kodującym to białko odkryto pojedynczą mutację, a badacze w swojej publikacji napisali, że jej "upowszechnienie jest alarmujące". I to właśnie to słowo "alarmujące", którego zresztą sami autorzy tej pracy żałowali później, spowodowało, że media informowały, że jest to mutacja niebezpieczna. Natomiast na tę chwilę nie ma dowodów na to, by wpływała ona w jakikolwiek istotny dla nas sposób na zagrożenie stwarzane przez tego wirusa – dodał.