Powód? 52 proc. kobiet jest niezadowolona z wyglądu swoich piersi, a 17 proc. ma z tego powodu kompleksy - wynika z sondażu przeprowadzonego wśród blisko 1000 Polek przez Body Care Clinic, klinikę medycyny estetycznej z Katowic. Co więcej, ponad 70 proc. kobiet deklarujących chęć korekty piersi gotowa byłaby wziąć na ten cel kredyt. - Biust już nie tylko operujemy, ale także coraz częściej korygujemy nieinwazyjnie. Na zabiegi decydują się i 18-latki i 60-latki. Na nieinwazyjny zabieg, który poprawi wygląd piersi gotowe jesteśmy wydać nawet 9 tys., na operacje cztery razy tyle - mówi dr Barbara Dudka-Żyrek z Body Care Clinic w Katowicach.

Reklama

Polska to nie Brazylia

Piersi są na topie, przede wszystkim w klinikach medycyny estetycznej. Tylko w 2010 roku na całym świecie wykonano ponad 1,2 miliona zabiegów powiększania, zmniejszania lub ujędrniania piersi. Najwięcej w USA, Brazylii i Meksyku - wynika z raportu ISAPS International Survey on Aesthetic/Cosmetic Procedures Performed in 2011. Zabiegi te od lat znajdują się w top 5 najczęściej wykonywanych na święcie, a od niedawna także w Polce.

Polki mają sporo kompleksów związanych ze swoim biustem. Zaledwie 31 proc. akceptuje go takimi, jaki jest. Reszta chętnie poprawiłaby „to i owo”. 23 proc. Polek chciałoby powiększyć sobie piersi, 19 proc. marzy o mniejszym rozmiarze, 10 proc. zdecydowałoby się na ich podniesienie i ujędrnienie.

Na zabieg chirurgiczny zdecydowałoby się bez problemu 38 proc. pań, 21 proc. wolałoby pozostać przy metodzie nieinwazyjnej. To ostatnie rozwiązanie staje się w Polsce coraz popularniejsze. Przybywa bowiem gabinetów, w których możemy znaleźć zabiegi, które modelują biust.

Można bez skalpela

- W gabinetach medycyny estetycznej Polki nie ograniczają się już tylko do modelowania sylwetki, coraz częściej decydują się także na modelowanie biustu, czyli jego ujędrnianie i podnoszenie, bo to jesteśmy w stanie zrobić bez użycia skalpel - mówi dr Barbara Dudka-Żyrek.

- Zabiegi te stanowią dziś nawet 20-30 proc. wszystkich wykonywanych u kobiet, a ich liczba systematycznie rośnie z roku na rok. Są one szczególnie popularne u 30 i 40-latek - dodaje.

Reklama

Na rosnącą popularność nieinwazyjnych rozwiązań ma wpływ także cena, a także moda, która do Polski przywędrowała z USA. Podczas kiedy za powiększanie piersi zapłacimy od 12 do 20 tys., a za lifting biustu w granicy od 11 do 15 tys., w gabinecie medycyny estetycznej wydamy od 400 za odmładzanie skóry piersi do 10 tys. za zabieg, po który osiągniemy efekt push-up, czyli uniesienia piersi. Niestety póki co nie ma możliwości nieinwazyjnego zmniejszenia lub powiększenia piersi.

Już dziś nieinwazyjnie w Polsce możemy wykonać m.in. krioplastykę i luminoterapię urządzeniem Cryolift 3, zabieg poprawia wygląd skóry piersi, usuwając m.in. fałdy skórne, a także mezoterapię bezigłową, która dzięki preparatom na bazie kwasu hialuronowego może poprawić napięcie skóry wokół biustu, a tym samym unieść go dając efekt push-up. Ten ostatni zabieg daje najbardziej zbliżony efekt do liftingu piersi.

- Nieinwazyjne metody wykorzystywane są dziś przede wszystkim do odmładzania biustu. Nie mamy jeszcze możliwości bezoperacyjnego powiększania lub zmniejszania piersi. Jesteśmy jednak w stanie bezbolesnie pozbyć się przyczyn działania grawitacji - przekonuje dr Dudka-Żyrek.

Nie dla faceta

Bezboleśnie czy w bólu, aż 63 proc. kobiet deklaruje, że jeżeli już miałaby coś zmieniać to tylko dla siebie, żeby dodać sobie pewności. Zaledwie 26 proc. zrobiłaby to z myślą o swoim partnerze.

Trwa ładowanie wpisu