Sześć osób zakażonych włośniem trafiło do szpitala po zjedzeniu surowej kiełbasy z dzika. Uczestnicy imprezy 22 listopada zjedli surową kiełbasę, domowego wyrobu, z dzika. 13 grudnia sześcioro z nich trafiło do szpitala. Osiem innych osób nie ma na razie objawów zakażenia.
"Pobrano próbki kiełbasy do badania. Z 15 kilogramów zjedzono tylko jeden; pozostałe są u producenta i w domach" - powiedziała rzeczniczka Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego w Poznaniu Ewelina Suska.
Mięso przed spożyciem było badane przez weterynarza, mniej dokładną metoda optyczną. Mięso można badać oglądając jego wycinki pod mikroskopem lub metodą wytrawiania próbek (odczynnikami chemicznymi).
"Mięso przebadane tą pierwszą metodą nie powinno być używane w stanie surowym, to drugie badanie jest bardziej dokładne i bezpieczne dla konsumenta" - powiedział Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Poznaniu Andrzej Trybusz.
Włośnica to zakażenie larwami włośnia, znajdującymi się w mięśniach chorych zwierząt, m.in. świń, dzików, rzadziej nutrii. Po zjedzeniu przez człowieka zakażonego mięsa, larwy przedostają się do żołądka i jelit, potem do naczyń chłonnych i do mięśni.
Zdrowie Dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>
Ludzie chorują na włośnicę po zjedzeniu surowego lub niedogotowanego zakażonego mięsa lub wędlin wędzonych w zbyt niskiej temperaturze. Choroba najczęściej zaczyna się zaburzeniami w pracy przewodu pokarmowego. Jej objawami mogą być nudności, wymioty, biegunka, a także gorączka, bóle mięśniowe, uczucie rozbicia, bóle głowy, pocenie się, obrzęki wokół oczu i obrzęki twarzy.