Rewolucja technologiczna dosięga najróżniejszych branż, na pierwszy rzut oka nawet luźno kojarzonych z innowacjami. Tak też jest z produktami dostarczającymi nikotyny, które od klasycznych papierosów przeszły długą drogę do obecnych, potencjalnie mniej szkodliwych dla zdrowia rozwiązań.

Reklama

Polacy też prowadzą badania nad alternatywami dla tytoniu

Dr hab. inż. Artur Badyda, prof. Politechniki Warszawskiej zajmuje się m.in. problematyką jakości powietrza i wpływu zanieczyszczeń obecnych w powietrzu na zdrowie ludzi. W dymie tytoniowym – jak mówi – występuje wiele substancji chemicznych i zanieczyszczeń, z których część również obecna jest w zanieczyszczonym powietrzu i dlatego zainteresował się tym tematem. Profesor wskazuje na przeprowadzone pod jego kierownictwem badania, w ramach których linie komórkowe, czyli sztucznie wyhodowane komórki (w tym przypadku komórki nabłonka oddechowego człowieka), narażone zostały na różne substancje pochodzące z trzech różnych rodzajów wyrobów nikotynowych (tradycyjnego papierosa, podgrzewacza tytoniu i e-papierosa) oraz na ich różne stężenia.– Gdy rozkodowaliśmy wyniki badań, widać było wyraźnie szkodliwy wpływ dymu z papierosa tradycyjnego. Nieco mniejszy, ale widoczny efekt toksycznego oddziaływania na komórki widoczny był w przypadku podgrzewacza tytoniu, natomiast w przypadku ekstraktu pochodzącego z aerozolu z e-papierosa można było stwierdzić, że ten efekt można uznać za nietoksyczny. Nie powodował szczególnie negatywnych efektów w postaci zatrzymania replikacji DNA w komórkach nabłonka czy zatrzymania rozwoju cyklu komórkowego, co stwierdziliśmy w przypadku pozostałych dwóch ekstraktów – wyjaśnia prof. Badyda, ale jednocześnie przypomina, że jest to wynik badania przeprowadzonego jedynie na poziomie komórkowym i że na tej podstawie nie można stwierdzić, że e-papierosy nie są szkodliwe dla zdrowia człowieka.

Warto wiedzieć, że w Poznaniu działa specjalistyczna jednostka badawcza – eSmoking Institute . – Wyniki naszych badań wskazują, i jest to tożsame z wynikami badań z innych krajów, że elektroniczne papierosy są potencjalnie mniej szkodliwe od papierosów tradycyjnych – mówi dr Michał Kozłowski z eSI. Instytut powstał, by badać i certyfikować zarówno urządzenia, czyli e-papierosy, jak i same liquidy w nich stosowane, a także cechy i szkodliwość aerozolu powstającego w wyniku używania e-papierosa.

Reklama

E-papierosy jako narzędzie programów rządowych

Z kolei prof. dr hab. Andrzej Sobczak, kierownik Zakładu Chemii Ogólnej i Nieorganicznej Wydziału Farmaceutycznego z Oddziałem Medycyny Laboratoryjnej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, wskazuje, że przeciwnicy e-papierosów w ogóle nie podejmują kwestii redukcji szkód przy przejściu na e-papierosy, a to bardzo cenny efekt dla zdrowia całego społeczeństwa. – Faktycznie można stwierdzić, że e-papieros może być drogą do zmniejszenia szkód wyrządzonych przez tradycyjne papierosy. Takie programy z użyciem e-papierosów wdraża się w Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii i USA, gdzie programy redukcji szkód za pomocą e-papierosów są już realizowane na poziomie rządowym – mówi profesor. Jednym z ostatnich ważnych opracowań na ten temat jest przywoływany często przez ekspertów raport Public Health England, który mówi, że ponad 27 proc. palaczy w Wielkiej Brytanii, którzy rzucili palenie, w ciągu poprzedzających 12 miesięcy wykorzystało w tym celu urządzenia do wapowania, 15,5 proc. wybrało nikotynową terapię zastępczą, 2,7 proc. wybrało środki na receptę, a 4,4 proc. zdecydowało się na farmakoterapię.

Światowy Dzień bez Tytoniu może być kolejną okazją, by mówić o skutkach palenia i o alternatywach, które są potencjalnie mniej szkodliwe dla zdrowia i – co najważniejsze – mogą być skutecznym wsparciem w rozstawaniu się z nałogiem.

Materiał powstał we współpracy z eSI