Narodowy Fundusz Zdrowia wypowiedział kontrakt placówce za to, że pacjenci mogli tam dopłacić za wszczepienie lepszej soczewki niż gwarantuje to płatnik.
W kolejce na operacje zaćmy zapisanych jest tam blisko trzy tysiące osób. Teraz nie wiedzą co z nimi będzie. Dziś uczestniczyli w konferencji prasowej w Warszawie. Podkreślają, że zapisując się teraz do innej placówki tracą roczny czas oczekiwania w kolejce do zabiegu.
Małgorzata Pacholec - dyrektor Polskiego Związku Niewidomych - prezes stowarzyszenia pacjentów mówi, że działania Narodowego Funduszu Zdrowia są oburzające. Podkreśla, że w tej sprawie nikt nie liczy się z opinią tych, którzy chcieliby być leczeni w Sensor Cliniq. Według niej, szpital, który działa na rynku ponad 10 lat ma dobra renomę, i co najważniejsze, po zabiegu nie ma powikłań.
Agnieszka Gołąbek - rzeczniczka Mazowieckiego Oddziału NFZ mówi, że placówka niesłusznie pobierała dodatkowe opłaty od pacjentów, dlatego kontrakt został wypowiedziany już we wrześniu.
Mecenas Paulina Kieszkowska - Knapik tłumaczy, że przepisy, które uniemożliwiają dopłaty, pozbawiają pacjentów tego, co im się należy w ramach składki czyli bezpłatnej operacji zaćmy. W jej opinii, nie powinno zmuszać się pacjentów by płacili sto procent kosztów, jeśli chcą mieć lepszą soczewkę. Dodaje, że ideą takich działań jest "wypchnięcie" tych pacjentów z refundowanych zabiegów i nazywa to "wywłaszczeniem ze składki".
Według informacji przekazanych na konferencji, jest to jedyna placówka okulistyczna, którą spotkała taka kara, mimo, że wiele placówek, na prośbę pacjentów, umożliwiała dopłaty.