Przesiewowa kolonoskopia, czyli wziernikowanie jelita grubego, wykonywana jest w naszym kraju od 2000 r. Dotąd przeprowadzono ponad 700 tys. tych zabiegów. Kolonoskopia uznawana jest za najskuteczniejszą metodę wczesnego wykrywania raka jelita grubego.

Reklama

- Efekt wykorzystania tej metody był widoczny już w 2010 r., czyli po 10 latach jej stosowania. Doszło wtedy do zahamowania w naszym kraju wzrostu umieralności na raka jelita grubego - podkreśla prof. Jarosław Reguł, kierownik Kliniki Gastroenterologii Centrum Onkologii w Warszawie.

Zdaniem specjalisty, gdyby nie wprowadzono badań przesiewowych z użyciem kolonoskopii, rosłaby zarówno zachorowalność, jak i liczba zgonów z powodu raka jelita grubego. - Jednym z głównych tego powodów jest starzenie się społeczeństwa. W starszym wieku, po 65. roku życia, ryzyko zachorowania na ten nowotwór jest aż dziesięciokrotnie większe – dodaje.

Z danych przedstawionych przez konsultanta krajowego w dziedzinie gastroenterologii wynika, że spośród 1 tys. mieszkańców na raka jelita grubego umiera 50 osób. Dzięki badaniom przesiewowym redukcja umieralności sięga 50-60 proc., czyli umrze nie więcej niż 25 osób na 1 tys. zbadanych.

- To sporo, szczególnie w porównaniu do innych badań przesiewowych. Dzięki mammografii pozwalającej wcześnie wykryć raka piersi zamiast sześciu kobiet umiera pięć - wylicza prof. Reguła.

Kolonoskopia pozwala wykryć guza złośliwego we wczesnym stadium, kiedy leczenie jest najbardziej skuteczne. Jeszcze większą zaletą tej metody jest to, że powstaniu takiego guza można zapobiec. Udaje się tego dokonać wtedy, gdy zostanie wykryty i usunięty gruczolak, łagodna zmiana nazywana polipem. Często udaje się tego dokonać podczas tego samego badania.

- Większość polipów, które wykrywamy, nie zamieni się w raka, ale usuwamy wszystkie jakie zostaną wykryte, ponieważ nie wiemy jeszcze jak rozpoznać małe polipy, które mają potencjał zamiany w raka – wyjaśnia prof. Reguła.

W przyszłości może się to zmienić, bo prowadzone są badania nad tym, które polipy wykazują większą skłonność do uzłośliwienia się. Wiadomo, że podejrzane gruczolaki mają grubsze naczynia i takie też powinny być usuwane w pierwszej kolejności.

Reklama

Badania z użyciem kolonoskopii wykonywane są w dwóch systemach. W jednym, stosowanym od 2012 r., wysyłane są zaproszenia listowne do osób w wieku od 50 do 64 roku życia, bo w tej grupie wiekowej u 25 proc. badanych stwierdza się polipy, a 5 proc. jest zagrożonych rozwojem raka jelita grubego.

W drugim systemie osoby w wieku 50-64 lat mogą same się zgłosić na badanie, ale do tych ośrodków, które wykonują kolonoskopię również bez zaproszeń. Od 2019 r. część ośrodków może wykonywać te badania w obydwu systemach: na zaproszenie i po samodzielnym zgłoszeniu się osób spełniających odpowiednie kryteria (przede wszystkim wiekowe).

Prof. Reguła poinformował PAP, że od 2019 r. będzie wykonywanych więcej bezpłatnych kolonoskopii ze znieczuleniem ogólnym. Dotychczas tylko co piąty taki zabieg mógł być wykonywany w znieczuleniu ze środków publicznych. Przez najbliższe trzy lata nawet połowa kolonoskopii będzie wykonywanych ze znieczuleniem.

- Są wskazania medyczne do znieczuleń, np. przebyte operacje w jamie brzusznej. Jednak subiektywne przekonanie pacjenta, że tego potrzebuje, bo się boi badania, także jest honorowane w programie badań przesiewowych – wyjaśnia specjalista.

Podobnie jest w krajach skandynawskich, gdzie odsetek kolonoskopii ze znieczuleniem sięga 50 proc. W USA, Francji, Grecji i Włoch prawie wszystkie tego rodzaju badań wykonywane są ze znieczuleniem.

- Jeśli endoskopista ma dobrą technikę badania, to znieczulenie nie jest konieczne. Jednak zrosty w jamie brzusznej po przebytych operacjach lub cesarskim cięciu mogą powodować większe dolegliwości niezależnie od doświadczenia lekarza – wyjaśnia prof. Reguła.

Specjalista przyznaje, że podczas badania z użyciem kolonoskopii zdarzają się powikłania, ale są one bardzo rzadkie. - Najgroźniejsze są dwa powikłania związane z usuwaniem polipów – perforacja i krwotok. Krwotoki istotne stanowią jednak zaledwie 0,5 proc. kolonoskopii, a perforacje to 0,1 proc., czyli zdarzają się raz na 1 tys. tych zabiegów - dodaje.

- Do perforacji dochodzi na skutek usunięcia zbyt dużej ilości tkanki z całą grubością ściany jelita. Jeśli jednak endoskopista zorientuje się od razu, to nie ma problemu, gdyż perforację można również endoskopowo zamknąć odpowiednimi zaciskami - zapewnia prof. Reguła.