Prof. Marzena Wełnicka-Jaśkiewicz z Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego podkreśla, że chorzy z chorobą nowotworową żyją coraz dłużej. – Dla niektórych z nich jest to choroba przewlekła, a nie śmiertelna, nawet w zaawansowanych nowotworach możliwe są wieloletnie przeżycia – przekonuje.
Zdaniem specjalistki przykładem jest zaawansowany rak jelita grubego z przerzutami. – W 2000 r. chory z tym nowotworem żył około 12 miesięcy, teraz po upływie 18 lat dzięki postępowi w terapii u chorych z przerzutami mediana przeżycia sięga 40 miesięcy. Chory nierzadko prowadzi normalnie życie, pracuje zawodowo, a leczenie nie musi być dla niego zbyt uciążliwe – dodaje.
Onkolog z Opola dr Barbara Radecka przyznaje, że takich chorych z zaawansowanym nowotworem jest coraz więcej. – Przybywa liczba nowych chorych, ale jednocześnie coraz dłużej żyją ci, u których choroba została wykryta kilka lat temu – dodaje.
Zdaniem specjalistki udaje się to uzyskać dzięki sekwencyjnej terapii, polegającej na tym, że w kolejnych liniach leczenia wykorzystuje się leki o innym mechanizmie działania, z innym schematem terapeutycznym. – Te kolejne terapie wykorzystuje się kiedy dojdzie do nawrotu choroby – podkreśla.
– Między pierwszą a drugą linią leczenia mija zwykle pół roku, czasami rok, bo kolejny rzut choroby zwykle jest krótszy. Pojawiają się wtedy nowe przerzuty, a stare ogniska choroby mogą się powiększać – wyjaśnia prof. Wełnicka-Jaśkiewicz.
Zdaniem ekspertów szczególnie w kolejnych liniach leczenia ważna jest jakość życia chorego, a nie tylko skuteczność terapii. – Jakość życia jest brana pod uwagę w badaniach klinicznych, przy ocenie wartości nowej technologii medycznej oprócz jej skuteczności, na przykład długości przeżycia. Lek bez oceny jakości życia w leczeniu paliatywnym jest gorzej pozycjonowany – podkreśla dr Radecka.
Potwierdza to kierownik Kliniki Onkologii i Radioterapii Centrum Onkologii w Warszawie prof. Lucjan Wyrwicz: – Większość badań klinicznych traktuje ocenę jakości życia jako parametr prawie równorzędny z wynikami leczenia przyczynowego, takimi jak przeżycie całkowite czy czas kontroli choroby za pomocą leczenia.
Przykładem jest lek będący połączeniem triflurydyny z tipiracilem wykorzystywany w III i IV linii leczenia zaawansowanego raka jelita grubego z przerzutami.
– W przypadku chorych z przerzutowym rakiem jelita grubego – chorobą oporną na stosowanie chemioterapii, wykorzystanie tego połączenia prowadzić może do dodatkowej kontroli choroby, co przekładało się na wydłużenie przeżycia pacjentów oraz prowadziło do istotnego opóźnienia w spadku stopnia sprawności w tej grupie chorych – wyjaśnia prof. Wyrwicz.
Podstawową krytyką tego badania był brak informacji, czy zastosowanie takiego leczenia nie prowadzi do pogorszenia jakości życia pacjentów.
– W badaniu zaprezentowanym podczas kongresu [na temat nowotworów przewodu pokarmowego – przyp. red.] wykazano, iż leczenie z wykorzystaniem połączenia triflurydyny z tipiracilem nie prowadzi do pogorszenia jakości życia pacjentów – zapewnia prof. Wyrwicz. Specjalista zwraca uwagę, że badanie to przeprowadzono także w polskich ośrodkach onkologicznych i dlatego wyniki uzyskane w tej populacji pacjentów odnoszą się szczególnie do pacjentów z Polski.
Dr Radecka podkreśla, że lek będący połączeniem triflurydyny z tipiracilem wciąż nie jest w Polsce refundowany. – Pacjent zdaje sobie sprawę, że jego choroba jest zaawansowana i nie zostanie wyleczony, ale oczekuje, że będzie leczony. Często ma on niewiele ponad 60 lat i jest ogólnie w dobrym stanie, jak na tak poważną chorobę. Co wtedy mamy powiedzieć: jak się pan poczuje gorzej, to proszę skorzystać z hospicjum domowego? – pyta.
Specjalistka przyznaje, że w ostateczności, kiedy nie jest dostępna terapia o innym mechanizmie działania, można powtórzyć zastosowany wcześniej schemat leczenia. Nie ma jednak dowodów na to, że ponowne zastosowanie terapii, czyli jej reindukcja, jest skuteczne. – Nie powinno się stosować leczenia o nieudowodnionej wartości, bo jest ono obarczone pewną toksycznością. Tylko łatwo to się mówi ex cathedra, a trudniej pacjentowi w gabinecie – podkreśla dr Radecka.
Według prognoz Global Cancer Observatory (oficjalne wyniki nie są jeszcze znane), w 2018 r. doszło w Polsce do 24 tys. zachorowań i 14 tys. zgonów z powodu raka jelita grubego. W 2015 r. było 18,5 tys. zachorowań i ponad 11 tys. zgonów.
Konsultant krajowy w dziedzinie gastroenterologii prof. Jarosław Reguła ocenił, że skuteczność leczenia raka jelita grubego stale się poprawia.
– Pod koniec lat 80. XX w. 5 lat przeżywało w naszym kraju jedynie 25 proc. chorych z rakiem jelita grubego, a teraz – 50 proc., czyli dwukrotnie więcej. Ci, którzy zachorują, mają dziś lepsze rokowania, choć na przykład w Holandii są jeszcze lepsze wyniki. Pięcioletnie przeżycia uzyskuje się tam u 62 proc. chorych – zwraca uwagę prof. Reguła.
– Z doświadczenia w leczeniu innych typów nowotworów wiemy, że chorzy żyją dłużej dzięki temu, że oferujemy im kolejne leczenie. Najlepiej, gdyby w kolejnych etapach było to leczenie o innym mechanizmie działania, by nie doszło do lekooporności, która jest przyczyną odnawiania się choroby mimo leczenia – podkreśla dr Radecka.