Cukrzyca typu 1, nazywana cukrzycą insulinozależną lub młodzieńczą, odpowiada za 10 proc. zachorowań powodowanych tą chorobą. Uznawana jest za schorzenie autoimmunologiczne, doprowadzające do niszczenia komórek trzustki odpowiedzialnych za wytwarzanie insuliny. Dlatego wymaga ona zażywania tego hormonu.
Insulina ratuje życie diabetyków z tym typem cukrzycy, ale jest to leczenie skutków tej choroby, a nie jej przyczyn. Przyczynowe jej leczenia ma zapewnić lek o nazwie teplizumab, zatwierdzonych do użycia w USA, o czym informuje BBC News. Jego działanie polega na przeprogramowaniu układu immunologicznego chorego, by przestał on atakować i niszczyć komórki trzustki wytwarzające insulinę.
System immunologiczny zwykle rozpoznaje i niszczy zagrażające organizmowi drobnoustroje. Czasami jednak błędnie rozpoznaje własne komórki jako obce i zaczyna je również niszczyć. W 2019 r. badania wykazały, że teplizumab może średnio o dwa lata opóźnić rozwój cukrzycy typu 1 u osób najbardziej nią zagrożonych.
Zahamowanie rozwoju tej choroby nawet na pewien czas jest bardzo ważne, gdy dzięki temu chorzy późnej musieliby stosować insulinę, nie narażając ich na jej powikłania, takie jak uszkodzenie nerek czy choroby sercowo-naczyniowe. Jest to szczególnie ważne u dzieci i ludzi młodych.
- To zasadnicza zmiana sytuacji. Uważam, że początkuje to nową erę w leczeniu cukrzycy typu 1 – powiedziała Rachel Connor z JDRF UK, fundacji wspierającej badania dotyczące cukrzycy typu 1. Ekspertka ma nadzieję, że w przyszłości będzie dostępnych więcej podobnych immunoterapii w leczeniu cukrzycy typu 1.
- Chorzy z tą cukrzycą przez 100 lat polegali na insulinie, a dziś po raz pierwszy jesteśmy w stanie sięgnąć do przyczyn tej choroby – zaznaczył Chris Askew z Diabetes UK.