Spadek ten dotyczy niemal wszystkich infekcji, głównie tych występujących najczęściej, takich jak choroby układu oddechowego (oprócz COVID-19) oraz zakażeń jelitowych, zarówno u dzieci jak i dorosłych.

Reklama

- Związane jest to z wprowadzeniem restrykcji i obostrzeń w związku z pandemią, która w przeciwieństwie do innych infekcji w październiku jeszcze bardziej się nasiliła – powiedziała podczas wirtualnej konferencji prasowej prof. Iwona Paradowska-Stankiewicz, pracująca na co dzień w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego-PZH w Warszawie.

Od marca 2020 r. wraz z wprowadzeniem lockdownu jest przede wszystkim dużo mniej zachorowań z powodu grypy i zakażeń grypopodobnych w porównaniu do poprzednich sezonów grypowych. Z danych przedstawionych podczas spotkania online wynika, że największy spadek odnotowano w maju i czerwcu.

ZOBACZ AKTUALNĄ MAPĘ ZAKAŻEŃ>>>

W kolejnych miesiącach liczba zachorowań z powodu grypy i zakażeń grypopodobnych znowu zaczęła nieco rosnąć, jednak nadal była mniejsza od tej, jaka zwykle występuje o tej porze roku. Nastąpiło to w wakacje, gdy doszło do rozluźnienia zasad profilaktyki zakażeń. Wraz z nowym sezonem grypowym 2020/2021, jaki rozpoczął się we wrześniu, jak na razie zakażeń tych jest również mniej niż o tej porze roku w poprzednich sezonach grypowych.

- Obecny sezon grypowy od 1 września zaczął się znacznie mniejszą dynamiką tych infekcji, trzeba jednak pamiętać, że szczyt zachorowań z powodu grypy i zakażeń grypopodobnych przypada w naszym kraju na okres od stycznia do marca – powiedziała Konsultant Krajowa w Dziedzinie Epidemiologii prof. Iwona Paradowska-Stankiewicz.

Od stycznia do końca października 2020 r. znacząco spadła liczba zakażeń jelitowych w porównaniu do tego samego okresu 2019 r. Liczba wszystkich różnego typu bakteryjnych infekcji jelitowych w pierwszych dziesięciu miesiącach tego roku przekroczyła 9,7 tys., ale rok wcześniej, w 2019 r., było ich 12,8 tys. Podobnie jest z wirusowymi zakażeniami jelitowymi. Od stycznia do października 2020 r. odnotowano prawie 13,2 tys. tych infekcji, a w tym samym okresie 2019 r. – ponad 55,6 tys.

Reklama

Za część tych infekcji odpowiedzialne są zakażenia szpitalne. Przykładem są bakterie Clostridium difficile występujące głównie u ludzi dorosłych. Zakażeń nimi było mniej wraz ograniczeniem dostępu do opieki medycznej, szczególnie w okresie lockdownu. Obniżyła się też liczba występujących głównie u dzieci zakażeń wywoływanych przez rotawirusy (będące główną przyczyną wirusowych infekcji jelitowych). O ile w pierwszych dziesięciu miesiącach 2020 r. było jedynie 5,6 tys. tych zakażeń, to w tym samym okresie 2019 r. – 32,2 tys.

Do czasu wybuchu epidemii COVID-19 liczba zgonów z powodu chorób zakaźnych od wielu lat utrzymywała się w naszym kraju na podobnym poziomie. Według danych GUS w 2017 r. były one przyczyną śmierci 2 227 pacjentów.

Najczęstszą przyczyną tych zgonów były zakażenia wywołane przez bakterie Clostridium difficile (34,1 proc.), gruźlicę i jej powikłania (22,7 proc.), wirusowe zapalenie wątroby i jej następstwa (9,8 proc.) oraz bakteryjne zapalenie opon mózgowych i mózgu (5,3 proc.). Pozostałe zgony były związane głównie z grypą (3,5 proc.) i posocznicą (2,9 proc.).

Dla porównania: według najnowszych danych Ministerstwa Zdrowia koronawirusy SARS-CoV-2 oraz choroba COVID-19 w Polsce uśmierciły ponad 6,1 tys. pacjentów, a zakażenie potwierdzono testami u prawie 415 tys. osób.

W ocenie prof. Iwony Paradowskiej-Stankiewicz spadek zachorowań na choroby zakaźne to skutek dystansowania się, dezynfekcji i noszenia maseczek. - Widać, że to działa i że profilaktyka zakażeń ma ogromne znaczenie – podkreśliła.

Eksperci są przekonani, że przestrzeganie zasad chroniących przez zakażeniem sprawdza się także w odniesieniu do pandemii wywołanej przez koronawirusa SARS-CoV-2. Liczba zakażeń i zgonów z powodu COVID-19 wzrasta, gdy rzadziej używamy maseczek ochronnych, nie dystansujemy się odpowiednio (co najmniej 1,5-2 m) i nie przestrzegamy higieny rąk.

- Ostatnio liczba zakażeń koronawirusami po okresie gwałtownego wzrostu w październiku nieco spadła, ale dopiero w kolejnych dniach się przekonamy czy nowe obostrzenia skutkują i czy jest to trwała tendencja – ostrzega prof. Iwona Paradowska-Stankiewicz.