- Na początku epidemii nikt w tych wielkich zamkniętych społecznościach, jakimi są zakłady pracy, nie miał robionych badań przesiewowych, a niektóre kraje je robiły. Takie badania zmniejszyłyby ryzyko szerzenia się zakażeń - ocenił prof. Simon dodając, że tragedii na Śląsku można było uniknąć.

Reklama

Jego zdaniem, epidemia zmienia swój profil. - Większość zakażeń przebiega bezobjawowo. Zmniejszyło się rozprzestrzenianie, bo są inne warunki klimatyczne, ale epidemia trwa, tylko w innej formie - stwierdził.

W jego ocenie liczba zakażonych będzie rosła, jeśli będą całkowicie zniesione wszystkie obostrzenia, ludzie zlekceważą maski i dystansowanie społeczne. Wtedy - jak mówił - epidemia znowu wystrzeli i wszystko zacznie się od początku.

Zwrócił uwagę, że obecnie problemem jest gwałtowny wzrost liczby pacjentów z innymi chorobami zakaźnymi. - Wszyscy specjaliści chorób zakaźnych zajmujący się pacjentami z Covid-19 mają zakaz wydany przez ministerstwo konsultowania i leczenia innych pacjentów z chorobami zakaźnymi (poza e-konsultacjami). To jest absurd. Czemu służy takie rozporządzenie? Czas zlikwidować oddziały wyłącznie covidowe i wrócić do formuły oddziałów zakaźnych, gdzie można by hospitalizować wszystkie przypadki chorych na choroby zakaźne, w tym osoby chore na Covid-19, ale też z zapaleniem płuc w przebiegu grypy, zapaleniem mózgu, z wirusowym zapaleniem wątroby czy z HIV/AIDS - powiedział.

Na pytanie, czy 28 czerwca można dojść do wyborów w lokalach, odpowiedział, że z punktu widzenia zdrowotnego obecnie nie widzi istotnych przeciwwskazań do przeprowadzenia wyborów powszechnych.

Stwierdził też, że jesienią najprawdopodobniej będzie można bezpiecznie wysłać dzieci do szkół, przedszkoli i żłobków z wyjątkiem tych dzieci, które mają jakąś istotną obciążającą chorobę, np. chorobę nerek, płuc, marskość, rzadką chorobę genetyczną, niedobór odporności, jest po przeszczepie szpiku.