Specjalista jest autorem niedawno wydanej w Polsce książki "Prawa Epidemii. Skąd się biorą epidemie i czemu wygasają”. Pracuje w London School of Higiene and Tropical Medicine. W wypowiedzi dla BBC News powiedział, że nie zawsze musi dojść do zakażenia - nawet wtedy, gdy stykamy się z zakażoną osobą. Jednak w niektórych sytuacjach jedna zakażona osoba może przenieść infekcję na 5, 10, a nawet 20 osób.

Reklama

Według prof. Kucharskiego 10-15 proc. osób jest odpowiedzialnych aż za 80 proc. zakażeń. Dlatego wraz z luzowaniem kwarantanny społecznej największym wyzwaniem jest zmniejszenie występowania takich sytuacji, w których w tym samym czasie może dojść do klasterów zakażeń, czyli wielu zakażeń od jednej osoby.

Naukowcy twierdzą, że nie chodzi tylko o zakażenia wywoływane przez wyjątkowo zakaźne patogeny, łatwo przenoszące się na innych ludzi. Częściej jest tak, że do zakażenia dochodzi w określonej sytuacji. Unikanie ich zmniejsza ryzyko zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 i ogranicza rozprzestrzenianie się epidemii.

Prof. Gwen Knight z London School of Higiene and Tropical Medicine wyjaśnia, że do zakażeń częściej dochodzi w zamkniętych pomieszczeniach, z dużymi skupiskami ludzi: na statkach wycieczkowych, ale także w barach czy restauracjach. Duże skupiska ludzi są pod tym względem mniej ryzykowne w otwartej przestrzeni.

Reklama

Ważne jest jak ludzie się zachowują. Najbardziej "zakaźne” mogą być osoby, które wydychają przed siebie silny strumień powietrza. Są to głównie te osoby, które biegają, ćwiczą albo głośno i impulsywnie rozmawiają, choćby przez telefon. "Im jest głośniej, tym większe może być ryzyko zakażenia" - zwraca uwagę prof. Knight.

Dotyczy to szczególnie sytuacji, w których dochodzi do intensywnego wydychania powietrza w zamkniętych pomieszczeniach. To mogą być siłownie, ale także wesela czy dyskoteki. W Korei Południowej doszło do kilku klasterów zakażeń podczas fitness, przy czym większość z nich zdarzyło się podczas zumby, a tylko nieliczne w trakcie pilates – wyjaśnia prof. Knight.

Wiele osób obawia się ludzi biegających oraz jeżdżących na rowerze, jednak choć podczas wysiłku intensywnie oddychają, to na otwartej przestrzeni, np. w parkach, są mniej groźni niż osoby ćwiczące w zamkniętych pomieszczeniach – uważa dr Muge Cervik z University of St Adrews.

Jej zdaniem trzeba przede wszystkim zachować odpowiedni dystans. Osoby, które w parkach lub innych otwartych miejscach przebywają wśród nawet dużej grupy innych ludzi, ale zachowują odstęp co najmniej 2 m, są mniej narażone na zakażenie koronawirusem, choć nawet i wtedy całkowicie nie można go wyeliminować. Ważna jest higiena rąk oraz unikanie używania tych samych przedmiotów..