Zdaniem szefa Włoskiego Towarzystwa Mikrobiologii zjawisko intensywności epidemii hamuje zarówno we Włoszech, jak i w Hiszpanii.
- Aktualnie notowane zakażenia koronawirusem są łagodniejsze. Nawet w przypadku starszych zainfekowanych pacjentów widoczne są bardzo łagodne objawy choroby. Możemy przypuszczać, że wirus nie ma już tej niszczącej siły, którą widzieliśmy wcześniej - oznajmił Caruso.
Ekspert, kierujący jednym z zespołów badawczych, zauważył, że obecnie koronawirus nie wywołuje już mechanizmu uaktywnienia się innych chorób występujących u pacjentów, które często prowadziły do zgonów.
W ocenie Caruso słabnięcie w Europie epidemii może być efektem wzrostu temperatury powietrza. Wskazał na podobieństwa SARS-CoV-2 do sezonowej grypy, która wraz z nadejściem wiosny znika. Zastrzegł jednak, że prawdopodobnie w grudniu pojawi się druga fala zakażeń koronawirusem.
- Być może po drugiej czy trzeciej fali epidemii młodzi ludzie i wszyscy inny o dobrym stanie zdrowia zdołają się uodpornić (…). Ta odporność grupowa powinna ochronić słabszych. Jeśli bowiem krążenie wirusa zostanie ograniczone, to zmniejszy się też prawdopodobieństwo, że dotrze on do seniora lub pacjenta dotkniętego innymi schorzeniami - dodał.
Arnaldo Caruzo uważa, że nawet w sytuacji pojawienia się kolejnych nawrotów epidemii koronawirus nie będzie doświadczał ludzkości w taki sposób, w jakim podczas pierwszej fali choroby.
- Wtedy nie byliśmy przygotowani. Dziś mamy już lekarstwa, terapie na bazie przeciwciał i plazmy - dodał.
Włoski mikrobiolog podkreślił, że nawet pomimo wyhamowania epidemii służba zdrowia powinna być szczególnie czujna na zdrowie osób najsłabszych. - Osobom o dobrym zdrowiu koronawirus nie szkodzi za bardzo: trochę gorączki i kaszlu - podsumował Caruso.