- Możemy tylko wzorować się na pewnych wcześniejszych wydarzeniach w różnych krajach. Widzimy, że niektóre kraje, które odmroziły gospodarki, nie przeżyły jakiegoś katastrofalnego wzrostu zachorowań - powiedział w Radiu ZET dr Paweł Grzesiowski.
Ekspert zaznaczył, że wciąż nie ma dużych skupisk ludzi, bowiem nie można organizować imprez masowych, jak mecze czy koncerty. W związku z tym to logiczne, że zachorowań jest mniej.
- Mamy prawdopodobnie dużo ludzi, którzy uznali, że skoro nie doszło do jakiejś katastrofy w ciągu marca i kwietnia, to znaczy, że cała ta historia z wirusem jest nieco przerysowana. Te osoby zaczynają bagatelizować zagrożenie. Myślę, że przez najbliższe dwa, trzy lata nie będziemy mogli wrócić do takiej zupełnej normalności w rozumieniu zapomnienia o tym, że w ogóle jakiś wirus się pojawił - podkreślił dr Grzesiowski.
Lekarz zauważył przy tym, że skutki epidemiczne kolejnego etapu "odmrażania gospodarki" będziemy mogli zaobserwować dopiero po około trzech tygodniach.