Przyjeżdżając do Polski, dokładnie w niedzielę rano, normalnie funkcjonowałem. Chodziłem, ale po południu zauważyłem, że mam temperaturę prawie 39 stopni. Miałem dokładnie 38,7. Ja dopiero to zauważyłem. Zakładałem, że coś się dzieje. Zaskoczyła mnie temperatura – komentował "pacjent zero”.
Zbadałem temperaturę. Mówię: zobaczę, jak temperatura, bo coś mi tak było zimnawo. To była niedziela wieczór. W poniedziałek rano było bardzo mi źle cały dzień. Rano było 39,3. Wziąłem drugi termometr i potwierdzało się. W tym momencie jakoś coś mi się zaświeciło, bo ja cały czas nie wierzyłem, że to jest koronawirus, że mam koronawirusa – mówił w rozmowie z "SE” mieszkaniec Cybinki.
W Niemczech koronawirus zaczął się trzy czy cztery dni przed moim wyjazdem, to było po tym karnawale. Czy ja złapałem w domu w Słubicach, autobusie.? Ja nie wiem, gdzie go złapałem. Wiem tylko, że w środę rano dostałem wyniki i mówią, że jest koronawirus – dodał Opałka.