- Albo będzie to ograniczone do rejonu Wuhanu i okolic, albo ograniczone do terytorium Chin i krajów ościennych lub innych krajów jako zakażenia przywlekane, dotyczące tylko ludzi, którzy ulegli zakażeniu w Wuhan, albo pojawią się wtórne ogniska w innych krajach, na innych kontynentach, kiedy zaczną się zarażać ludzie tam mieszkający – wymienił możliwe scenariusze rozwoju wypadków prof. Horban. Dodał, że w tym ostatnim przypadku będziemy wtedy mówili o pandemii.
Według niego prawdopodobieństwo wystąpienia powyższych trzech scenariuszy nie jest równe.
- Na razie jest niewiele osób, które tym wirusem zaraziły się od osób z Chin. Są to nieliczne przypadki. Może być tak, że nie będzie tych transmisji (zarażanie wirusem – PAP) lub będzie ich niewiele – powiedział.
Dodał też, że wirus "pasażowany", czyli przekazywany z człowieka na człowieka, może złagodnieć lub – co jest mniej prawdopodobne – może stać się bardziej zjadliwy. Jednocześnie uspokoił, że ryzyko wybuchu epidemii w Polsce jest w tej chwili niewielkie, choć oczywiście nie można tego wykluczyć.
Ponadto profesor zaznaczył, że w polskich laboratoriach trwają prace nad testami diagnostycznymi dla koronawirusa 2019-nCoV. Są one zaawansowane. Zapewnił, że testy przygotowywane przez laboratorium Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie powinny być gotowe w ciągu kilku dni.
- Jeśli jest już podana sekwencja nukleotydów, która jest charakterystyczna dla danego wirusa, to potem złożyć test, który to wyłapuje, jest relatywnie proste. Robi się to zarówno w laboratoriach naukowych, jak i tych należących do firm diagnostycznych – wytłumaczył.
Jego zdaniem obecna sytuacja wygląda tak, że epidemia jest ograniczona do Wuhanu i okolic, a realnym zagrożeniem są osoby, które zetknęły się z tym wirusem w Wuhanie.
- Chorych w tym mieście jest dotąd góra 10 tys. osób, więc szansa na to, że w ponad 10-milionowym mieście spotka się zarażonego jest niewielka. Ryzyko zatem dla nas jest, na razie, jeszcze mniejsze – zapewnił.
- Nie znaczy to, że sytuacja nie może się zmienić. Rośnie liczba zakażonych w Wuhanie mimo energicznych działań mających na celu ograniczenie epidemii, rośnie liczba chorych w innych rejonach Chin, ale pocieszająco – nie tak dynamicznie wzrastając jak w pierwotnym ognisku – wyjaśnił.
Epidemia wywołującego zapalenie płuc koronawirusa, która wybuchła w grudniu w Wuhanie w środkowych Chinach, zabiła już – jak wynika z czwartkowych szacunków chińskiej państwowej komisji zdrowia – w tym kraju co najmniej 170 osób, a u ponad 8,1 tys. wykryto zakażenie.
Aby powstrzymać rozwój epidemii, chińskie władze praktycznie odcięły od świata Wuhan i wiele okolicznych miast w prowincji Hubei. Przypadki zarażonych osób zanotowano w kilkunastu innych krajach, w tym we Francji, Niemczech i w Finlandii.