- Wygląda na to, że sytuacja jest jednak poważna. Jest bardzo prawdopodobne, że zostanie ogłoszony alert przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) i wtedy będziemy podejmować czynności takie, jak cały świat – powiedział dziennikarzom Główny Inspektor Sanitarny.

Reklama

Gdyby doszło do ogłoszenia alertu, to Polska będzie musiała sprostać procedurom światowym podejmowanym w razie zagrożenia. Pinkas zapewnił, że nie są one skomplikowane. - Na pewno im sprostamy. Chodzi o umiejętność namierzenia pasażera, który może być zagrożony, poddanie go kwarantannie, umieszczenie na oddziale zakaźnym oraz zastosowanie terapii – wyjaśnił.

- Będziemy robić dokładnie to samo, co robi w takim przypadku cały świat. Mamy wyspecjalizowane instytuty, które są w stanie zbadać, czy tym patogenem wywołującym zapalenie płuc jest koronawirus. Tym zajmuje się Instytut Zdrowia Publicznego – zapewnił.

Wyjaśnił też, że jeśli pojawi się w Polsce pierwsza taka osoba z podejrzeniem zarażenia nowym wirusem, trafi ona do najbliższego zakaźnego szpitala. Ten wirus ma długi okres wylęgania – 5 dni, dlatego trzeba z niepokojącymi objawami udać się jak najszybciej do lekarza.

Pinkas zalecił też, by osoby wyjeżdżające do Chin szczepiły się na grypę. „Warto ograniczyć ryzyko, a tym ryzykiem jest również grypa” – powiedział.

Liczba zarażonych, jak podały władze chińskie w środę, wzrosła do 571, a 17 osób zmarło. Wszystkie przypadki śmiertelne wystąpiły w prowincji Hubei, której stolicą jest Wuhan. Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała również w środę, że przed podjęciem decyzji o wszczęciu "światowego pogotowia" musi zgromadzić pełne informacje o wirusie i szybkości jego rozprzestrzeniania.

Badania laboratoryjne, jak informowały media chińskie, wykluczyły, by chodziło o koronawirus wywołujący znane już choroby, jak SARS (zespół ostrej niewydolności oddechowej), MERS (bliskowschodni zespół niewydolności oddechowej), grypę czy ptasią grypę.

Reklama

Eksperci twierdzą, że na razie nowy koronawirus nie wydaje się być tak śmiertelnie groźny jak SARS i MERS, ale wirusy mogą czasami przekształcać się przez mutację w formy bardziej niebezpieczne.

Również Główny Inspektor Sanitarny wskazał na to, że nowy wirus nie jest do końca rozpoznany, choć świat ma pewne doświadczenia związane z chorobami wcześniej przez niego wywoływanymi. Jego zdaniem najistotniejsze w tej chwili jest to „byśmy się dobrze przygotowali, czyli namierzyli potencjalnie zakaźnego pacjenta, wdrożyli w całej Europie takie same procedury”. Zapewnił, że Polska jest na to przygotowana.

Dodał też, że polskie służby mają narzędzia, by bezpośrednio pozyskiwać informacje o pasażerach, którzy będą przybywać z Wuhan.

"Jest realna szansa, że będziemy pozyskiwać informacje o konkretnym pasażerze, który pojawi się na lotnisku właśnie z Wuhan poprzez loty tranzytowe. Jesteśmy wyposażeni w spore narzędzia i wspólnie ze strażą graniczną prowadzimy już intensywne działania, by mieć pełną wiedzę na ten temat” – zapewnił.

Polska jest przygotowana również do tego, by wdrożyć zalecenia, które będzie wymagała od nas WHO. Chodzi na przykład o pomiar temperatury ciała pasażerów na lotnisku, by wykryć ewentualną chorobę, czy oddzielone terminale dla pasażerów, którzy będą przybywać z miast zagrożonych wirusem. Według informacji, które przekazał Pinkas, w czwartek lotnisko Heathrow wprowadziło wzmożony nadzór pasażerów przybywających do Londynu.

Po raz kolejny też Pinkas zapewnił, że polski personel latający jest przygotowany i wie, jak postępować w razie wykrycia zagrożenia. Zachowuje też wzmożoną czujność. „Mamy wzmożony ruch turystyczny, biznesowy z Chinami, nasze załogi, straż graniczna i graniczna inspekcja sanitarna na Okęciu jest przygotowana do tego. Zrobiliśmy już odprawy, wszystkie służby są dobrze przygotowane” – zapewnił.

Przypomniał, że Polska nie ma bezpośrednich połączeń z Wuhan – 11-milionowym miastem, w którym znalazło się ognisko nowego wirusa. W tej chwili miasto zostało zamknięte. - Praktycznie od dzisiaj Wuhan zostało wyłączone z normalnego funkcjonowania. Miasto jest poddane kordonowi. Nie ma przylotów ani wylotów z Wuhan – powiedział. Za chwilę – jak wyjaśnił - zostanie wyłączone drugie miasto w Chinach (Huanggang – PAP). - Mamy informacje ze strony naszych służb dyplomatycznych – dodał.

Wyraził obawę, że pomimo wszystko z innych lotnisk chińskich mogą przylatywać potencjalnie chore osoby. - Trochę się boimy, że także z innych lotnisk do Europy, świata mogą przylecieć pasażerowie, którzy mogą być potencjalnie zakaźni dla innych – powiedział.