Operacja usunięcia nowotworu i odtworzenia połowy krtani pozwoli pochodzącemu z Turzy Śląskiej mężczyźnie normalnie mówić i oddychać. Wcześniej chorzy w jego sytuacji byli skazani na oddychanie do końca życia przez rurkę tracheostomijną i nie mogli mówić, lub używali do tego celu specjalnego aparatu, tzw. sztucznej krtani.

Reklama

Podczas 9-godzinnej operacji lekarze najpierw usunęli nowotwór wraz z prawą częścią krtani i przyległymi węzłami chłonnymi. Potem odtworzyli ten organ z własnych tkanek pacjenta, pobranych i spreparowanych w czasie tej samej operacji - chrząstki żebra, płata powięzi ze skroni oraz śluzówki policzka.

Pionierski także w skali Europy zabieg przeprowadził zespół pod kierownictwem prof. Adama Maciejewskiego - jedynego Polaka, należącego do Amerykańskiego Towarzystwa Chirurgii Rekonstrukcyjnej i Mikronaczyniowej.

"Co roku na zjazdach przedstawiane są nowe doświadczenia i wyniki badań z całego poprzedniego roku. Podczas ostatniego usłyszałem pierwsze tego typu doniesienie z ośrodka kanadyjskiego, gdzie kilkunastu chorych leczono z bardzo dobrym efektem. To nas skłoniło, żeby opracować tę metodę. Dzięki współpracy z zakładem anatomii w Katowicach ćwiczyliśmy to na zwłokach. Po opracowaniu całego planu resekcji i rekonstrukcji zdecydowaliśmy się wykonać to w warunkach klinicznych. Na świecie ta metoda jest stosowana zaledwie od 2-3 lat" - powiedział prof. Maciejewski.

Liczący ponad 60 lat pacjent cierpiał na nowotwór w średnim stopniu zaawansowania i był w ogólnie dobrym stanie, dzięki czemu został zakwalifikowany do długiego zabiegu. Chrząstka z jego żebra stanowiła rodzaj stelaża, który otoczono płatem powięzi z naczyniami krwionośnymi, pobranym spod skóry w rejonie skroni. Naczynia te zostały połączone przy użyciu mikroskopu ze znajdującymi się w szyi. Ta powięź po pewnym czasie spowoduje dzięki własnemu ukrwieniu przerośnięcie chrząstki żebrowej naczyniami, tworząc z niej żywy i stały element. Ostatnia część niezbędna do rekonstrukcji to pobrana z jamy ustnej śluzówka policzka, która od środka całego kompleksu tworzy wewnętrzną powierzchnię nowej krtani.



"Modelujemy to wszystko w kształt przypominający literę V, odpowiadający połowie pozostawionej krtani. To, co odtwarzamy, jest lustrzanym odbiciem strony przeciwnej w tak dużym stopniu, jak to tylko możliwe. Najtrudniejsze jest właśnie takie ukształtowanie całego kompleksu, żeby to się co do milimetra zgadzało. Tutaj przesunięcie nawet o 1-2 mm w którąś ze stron oznaczałoby pogorszenie funkcji. Kluczowa jest więc precyzja, dokładność przypasowania tych elementów, one muszą być rzeczywiście bardzo dobrze dopracowane, bardzo szczegółowo ukształtowane, żeby to wszystko miało sens" - wyjaśnił prof. Maciejewski.

Reklama

Operację przeprowadzono w poniedziałek, jednak lekarze czekali z publikacją informacji, by mieć pewność, że wszystko przebiega prawidłowo. Dzień po zabiegu, przebywając jeszcze na oddziale intensywnej terapii, chory pokazał lekarzom wzniesiony do góry kciuk. Mężczyzna na razie nie mówi, ma bowiem założoną na 14 dni założoną rurkę tracheostomijną, która po tym czasie zostanie usunięta. Dzięki rekonstrukcji ma jednak normalnie oddychać i mówić.

Jak podkreśla prof. Maciejewski, dotychczas sytuacja chorych z takim nowotworem była znacznie trudniejsza. Jeśli operacja była konieczna, byli po niej skazani na oddychanie przez rurkę do końca życia, nie mogli też mówić, chyba, że przy użyciu specjalnego aparatu, co jest dla chorych także sporym problemem psychicznym. Dźwięki wydawane z pomocą sztucznej krtani odbiegają od brzmienia ludzkiego głosu, są też mniej zrozumiałe dla otoczenia. Czasem, aby zaoszczędzić krtań, pacjenci byli leczeni jedynie radio- i chemioterapią. Metoda operacyjna zmniejsza jednak ryzyko nawrotu, a ponadto - jeżeli po radioterapii następował nawrót, było to i tak jednoznaczne z usunięciem całej krtani.

"Po tej operacji efekt onkologiczny jest taki sam, tzn. ryzyko nawrotu choroby czy niepowodzeń jest takie samo, a funkcja krtani jest normalna, co jest przecież ogromną korzyścią. Jeśli po naszej procedurze nastąpi nawrót, to jest jeszcze możliwość radio- i chemioterapii przy pozostawieniu krtani" - podkreślił Adam Maciejewski.

Nowotwór krtani jest najczęstszym nowotworem rejonu głowy i szyi. Prof. Maciejewski szacuje, że z nowej metody może rocznie korzystać w Gliwicach ponad 100 pacjentów rocznie. Jest ona adresowana do chorych z nowotworem o średnim stopniu zaawansowania. Mniej zaawansowane są z powodzeniem leczone laseroterapią czy ograniczonymi zabiegami. Większe się do tej metody nie kwalifikują, bo jeżeli konieczność resekcji obejmuje więcej niż połowę krtani, to metody nie da się zastosować - krtań to narząd zbyt skomplikowany, by wykonać go od podstaw od nowa.