Próchnica jest zakaźna?

Próchnica to jedna z najczęstszych chorób jamy ustnej. Szacuje się, że w Polsce w różnym stopniu dotyka ona od 90% do 99% społeczeństwa. Przyczyną jej rozwoju są bakterie na co dzień żyjące w jamie ustnej, najczęściej: Streptococcus mutans, Streptococcus sobrinus i Lactobacillus acidophilus.

Reklama

Zła dieta bogata w cukry, połączona z niewystarczająca higieną sprawia, że bakterie te namnażają się w ekspresowym tempie. Sprzyjają temu głównie 3 cukry: fruktoza, glukoza i sacharoza, które można znaleźć np. w cukierkach, ciastkach, dosładzanych sztucznie napojach czy popularnych energetykach.

- Cukry sprzyjają rozwojowi bakterii, w efekcie czego na powierzchni zębów powstaje płytka bakteryjna wypełniona milionami mikrobów. Zwiększenie się kolonii bakterii sprawia, że zakwaszeniu ulega także środowisko jamy ustnej. Bakterie odżywiając się cukrem metabolizują go, czyli przekształcają w kwasy, głównie kwas mlekowy. Ten w kontakcie ze szkliwem rozmiękcza i rozpuszcza je, otwierając bakteriom drogę do wnętrza zęba. Stąd już prosta droga do jego rozpadu – wyjaśnia lek. dent. Tomasz Łukasik c Centrum Implantologii i Ortodoncji Dentim Clinic w Katowicach.

Reklama

Przez wiele lat to właśnie błędy dietetyczne i zaniedbania w myciu, płukaniu czy nitkowaniu zębów uważano za główną przyczynę próchnicy. Od kilku lat jednak lekarze coraz częściej zwracają uwagę na jeszcze jeden czynnik. Okazuje się bowiem, że próchnicą można się zarazić. Ale bez obaw - nie tak jak grypą.

- Próchnicy może sprzyjać przekazywanie ze śliną pewnych szczepów bakterii, które odpowiadają za rozwój schorzenia. W niektórych przypadkach może być tak, że u jednej osoby, zwłaszcza z zaawansowaną próchnicą, bakterii np. Streptococcus mutans jest zdecydowanie więcej, niż u osoby bez próchnicy. Jest to szczególnie niebezpieczne dla zdrowia zębów dzieci do 3 roku życia – mówi dentysta. Jak więc możemy „zarazić się” próchnicą?

Uwaga na smoczki, butelki, lizaki

Reklama

Przyczyną może być rodzicielska nadopiekuńczość. Oblizywanie przez mamę lub tatę smoczka lub butelki ze smoczkiem może być początkiem próchnicy u dziecka. Flora bakteryjna jamy ustnej dziecka znacznie różni się od flory bakteryjnej osoby dorosłej, u której często występuje już próchnica. Oblizując smoczki dziecku wraz ze śliną przekazujemy bakterie, które mogą już we wczesnym okresie rozwoju dziecka wpłynąć na stan zdrowia jego zębów mlecznych, a później zębów stałych.

W ten sposób przenosi się przede wszystkim bakteria Streptococcus mutans. Jest to tzw. transmisja pozioma. Oznacza to, że bakterie te mogą przenosić się na dziecko np. ze śliną, mlekiem lub poprzez łożysko. Źródłem bakterii w tym przypadku są najczęściej matki – mówi ekspert Dentim Clinic.

Ale nie tylko oblizywanie smoczków naraża dziecko na przeniesienie bakterii próchnicowych. Także używanie tej samej łyżeczki lub widelca do próbowania jedzenia i karmienia dziecka, oblizywanie „na próbę” lizaka dla dziecka, wcześniejsze użycie przez rodzica np. kubka przeznaczonego dla dziecka, a nawet całowanie dziecka w usta.

- Na ryzyko przeniesienia się bakterii wpływa wiele czynników. Jednym z nich jest np. przebieg ciąży i stan zdrowia jamy ustnej w tym okresie. Jeśli w czasie ciąży pojawiła się próchnica, także dziecko może być na nią narażone. Nie bez wpływu jest także higiena jamy ustnej. Im mniej dbamy o zęby, tym bardziej narażamy dziecko. Zwłaszcza jeśli mamy w zwyczaju oblizywać smoczek. To samo dotyczy rodziców lubiących podjadać słodycze – mówi Tomasz Łukasik, dentysta.

Jak więc uchronić dziecko przed bakteriami próchnicowymi? Trzeba się stosować przede wszystkim do jednej zasady – nie wkładać do ust dziecka nic, co wcześniej było w ustach rodzica. Smoczek zawsze można zwilżyć wodą, a nie śliną. Potrawy dziecka natomiast należy próbować używając osobnej łyżki lub widelca. Jeśli dziecko upuści sztućce, nie oblizujmy ich, bo w ten sposób ich nie czyścimy. We wczesnych miesiącach życia dziecka warto także unikać całowania w usta, zwłaszcza, jeśli u rodziców występuje wyraźna próchnica.

Uważaj kogo i kiedy całujesz

Ale problem dotyczy nie tylko dzieci, także osób lubiących się… całować. Powód? Stykanie się ze sobą języków i wymiana śliny, jaka następuje podczas długiego i namiętnego pocałunku jest także wymianą flory bakteryjnej pomiędzy partnerami. Bakterie dosłownie wędrują z ust do ust.

– Ślina osoby, która nie ma próchnicy zawiera zrównoważoną ilość „dobrych” i „złych” bakterii, stanowiących naturalną florę jamy ustnej. W momencie jednak kontaktu ze śliną osoby, która ma próchnicę i rozwiniętą płytkę bakteryjną, równowaga może być zachwiana. Bakterii próchnicowych pojawia się więcej i rośnie ryzyko rozwoju próchnicy nawet, jeśli ma się zdrowe zęby – mówi dr Łukasik.

- Co więcej, podczas pocałunku może także ulec zmianie pH jamy ustnej, zwłaszcza, jeśli jedna z całujących się osób jadła wcześniej sporą porcję słodyczy, piła słodki napój lub wino. Środowisko jamy ustnej zostaje w tej sytuacji zakwaszone przez kwasy produkowane przez bakterie karmiące się cukrem – dodaje ekspert Dentim Clinic.

Co zrobić, aby romantyczny pocałunek nie zamienił się w mniej romantyczną wizytę u dentysty? Przed pocałowaniem się warto przepłukać usta wodą, także po całowaniu nie zaszkodzi. Jeśli całujemy się po posiłku, warto wcześniej umyć zęby lub przynajmniej pożuć przez chwilę gumę bez cukru. Kluczowa jest jednak codzienna higiena, obejmująca min. 2-krotne mycie zębów dziennie, nitkowanie i używanie płynów do płukania jamy ustnej i pasty z fluorem – radzi dentysta.

Nie jedz z jednego widelca!

Ryzyko przekazania bakterii próchnicowych pojawia się także podczas… jedzenia. Np. w sytuacji, kiedy jemy używając jednego widelca lub kiedy kilka osób próbuje potrawy w kuchni używając jednej łyżki.

Ta sytuacja może być nawet potencjalnie groźniejsza niż całowanie się, bo może dojść do wymiany flory bakteryjnej pomiędzy kilkoma osobami. To podnosi ryzyko nie tylko przeniesienia się bakterii próchnicowych, ale także bakterii odpowiedzialnych np. za rozwój chorób przyzębia lub wirusów opryszczki – ekspert Dentim Clinic. Podobna zasada odnosi się do szczoteczki do zębów. Tej nigdy nie powinno się dzielić z inną osobą, nawet w sytuacjach bez wyjścia, kiedy zapomnieliśmy własnej.

Jak się ustrzec skutków? Potrawy zawsze próbujemy własnym widelcem, płucząc go ilekroć ten wraca z powrotem do potrawy po kolejny kęs. Szczoteczkę może używać tylko 1 osoba. Tu nie ma odstępstw. Jeśli zapomnimy szczoteczki np. na wyjeździe, używajmy nici i płynów do płukania, a na jeden dzień możemy zastąpić szczoteczkę… własnym palcem.

Chroń się przed próchnicą?

Ważna jest także codzienna higiena. Jeśli stosujemy się do jej reguł, ryzyko przeniesienia się próchnicy spada do minimum. Tutaj jednak trzeba pamiętać o kilku zasadach. – Ryzyko rozwoju próchnicy jest mniejsze u osób dbających o zęby i trzymających się codziennego rytuału higieny. Ten powinien obejmować minimum 2-krotne mycie zębów, czyli rano i wieczorem. Mycie powinno zająć nam ok. 2 minut, nie krócej. Do mycia stosujemy wyłącznie pasty z fluorem oraz szczoteczkę o miękkim włosiu, które nie drażni dziąseł. Szczotkowanie uzupełniamy także płukaniem ust płynem bez alkoholu oraz nitkowaniem. W czasie dnia, kiedy nie mamy dostępu do szczoteczki warto stosować gumy bez cukru, które równoważą pH w ustach. Pomocne jest także częste przepłukiwanie ust wodą, zwłaszcza po posiłku. Pobudzamy wtedy ślinianki do produkcji śliny, wypłukującej część bakterii i neutralizującej kwasy – mówi dentysta.

Ważne są także regularne wizyty higienizacyjne w gabinecie, czyli piaskowanie i skaling, podczas których usuwa się kamień nazębny. Przed rozwojem próchnicy chronią także takie zabiegi jak fluoryzacja i lakowania. Ten pierwszy polega na zabezpieczeniu zębów preparatami z fluorem (np. żelem), drugi z kolei polega na nałożeniu na zęby specjalnych uszczelniaczy, wypełniających m.in. bruzdy na powierzchni zęba, w których gromadzą się bakterie.

Trwa ładowanie wpisu