80-letni Ray Flynn cierpi na tak zwane suche zwyrodnienie plamki żółtej. Przed operacją prawie nic nie widział: w swym ogrodzie nie odróżniał kwiatów od chwastów. - Normalnie nie mogę korzystać z bankomatu, bo nie mogę wpisać numeru PIN - tłumaczył BBC. Widział tak, jakby ktoś na środku obrazu zrobił dużą, ciemną plamę. Wszczepione bioniczne oko to kamera przy okularach, która zamienia obraz na impulsy elektryczne i bezprzewodowo wysyła je do elektrod wszczepionych do siatkówki z tyłu oka. Siatkówka przesyła te sygnały do mózgu. Dzięki temu pacjent widzi zarysy kształtów - nawet gdy ma zamknięte oczy. Zdaniem brytyjskich okulistów takie bioniczne oko to wielka szansa dla ludzi ze zwyrodnieniem plamki żółtej, których jest na świecie około czterdziestu milionów.

Reklama

Podobne implanty wszczepiano już wcześniej ludziom z rzadszą chorobą - retinopatią barwnikową.