Na razie, metoda ta nie jest jednak stosowana w badaniach przesiewowych w kierunku raka płuca, tak jak np. mammografia w wykrywaniu raka piersi czy kolonoskopia w wykrywaniu raka jelita grubego.

Onkolodzy i pulmonolodzy mówili o tym w stolicy, na konferencji prasowej zorganizowanej w trakcie V Konferencji Polskiej Grupy Raka Płuca, która odbywa się w dniach 4-5 listopada w Warszawie.

Reklama

"Z powodu zmian w technologii produkcji papierosów, m.in. zastosowania filtrów, dym z nich jest wchłaniany głębiej do płuc. To sprawia, że dzisiejsze raki płuca różnią się od tych, które diagnozowaliśmy jeszcze kilkanaście lat temu" - powiedział prof. prof. Tadeusz Orłowski, prezes Polskiej Grupy Raka Płuca. Jak wyjaśnił, kiedyś lokalizowały się one w oskrzelach głównych, gdzie łatwiej było je diagnozować, m.in. dlatego, że wcześniej dawały objawy. Dzisiaj, umiejscawiają się na obwodzie płuc, a przez to objawy - takie jak krew w wydzielinie z układu oddechowego czy ślinie, duszność, bolesność w obrębie klatki piersiowej - pojawiają się dopiero w stadium zaawansowanym.

Również z tych powodów, badanie rtg klatki piersiowej często nie jest w stanie wykryć zmian nowotworowych w płucach, bo lokalizują się one np. za sercem. Dlatego nie jest to metoda, którą można by wykorzystać w badaniach przesiewowych. Jednak dobrze by było, by pacjenci z grup ryzyka wykonywali to badanie co dwa lata, koniecznie w dwóch ujęciach - również z boku, ocenił prof. Orłowski.

Reklama



Specjalista przypomniał, że dopiero na początku 2011 r. pojawiły się wyniki badań, prowadzonych głównie w USA, które wskazują, że badania przesiewowe z użyciem niskodawkowej tomografii komputerowej wykonywane w grupach szczególnie narażonych na raka płuca mogą obniżyć śmiertelność z jego powodu. Technika ta pozwala na wykrycie nawet niewielkich zmian, a przy tym jest bezpieczniejsza, gdyż eksponuje pacjenta na mniejszą dawkę promieniowania.

Optymistyczne są również dotychczasowe wyniki Programu Wczesnego Wykrywania Raka Płuca prowadzonego w wielu regionach Polski z wykorzystaniem tomografii niskodawkowej - wynika z danych przedstawionych przez prof. Orłowskiego. Liczba powiatów, na terenie których rak płuca wykrywany jest w stadium zaawansowanym u ponad 90 proc. chorych, zmalała znacznie w latach 2009-2010 w województwie śląskim, warmińsko-mazurskim i mazowieckim.

Reklama

"Jednak dopiero za kilka lat będziemy mogli ocenić, czy to przełoży się na spadek umieralności z powodu raka płuca na tych obszarach" - zaznaczył prof. Orłowski.

Podkreślił, że szansę na wyleczenie tego nowotworu złośliwego mają tylko pacjenci, u których został on wykryty wcześnie - w stadium I lub II - gdy można go usunąć operacyjnie. Aby poprawić przeżycie chorych na raka płuca odsetek leczonych operacyjnie pacjentów powinien być wyższy niż 20 proc.

W Polsce, jest on ciągle za niski i wynosi ok. 15 proc., choć dzięki programowi wczesnego wykrywania odnotowuje się systematyczną poprawę.

Program, który obecnie ma jedynie charakter interwencyjny, jest realizowany w tych powiatach, w których wskaźnik operacyjności raka płuca wynosi mniej niż 10 proc. Zaangażowani są w niego lekarze podstawowej opieki zdrowotnej (POZ).



Do programu kwalifikują się osoby z grup wysokiego ryzyka zachorowania na raka płuca: pacjenci w wieku 50-75 lat, którzy palili minimum jedną paczkę dziennie przez 20 lat (lub w krótszym okresie wypalili odpowiednią liczbę papierosów), byli narażeni na inne czynniki rakotwórcze, jak azbest, radon, uran, arszenik, beryl, produkty przemiany węgla kamiennego, są obciążeni rodzinnym ryzykiem nowotworów oraz - niezależnie od wieku - osoby z dużym pogorszeniem czynności płuc (osiągające mniej niż 70 proc. wartości FEV1 w badaniu spirometrycznym).

Prof. Orłowski podkreślił, że obecnie pacjenci z grup najbardziej narażonych na raka płuca nie mogą wymagać od lekarza POZ skierowania na tomografię komputerową. Jednak ci, którzy mieszkają w powiatach objętych programem interwencyjnym mogą się do niego zgłosić.

Dr Dariusz Kowalski z Kliniki Nowotworów Płuca i Klatki Piersiowej Centrum Onkologii w Warszawie przypomniał, że rak płuca ciągle zajmuje pierwsze miejsce pod względem zachorowań na nowotwory złośliwe oraz umieralność z ich powodu. Co roku, na świecie notuje się 1,5 mln nowych zachorowań, a w Polsce - ponad 20 tys., przy czym tylko 10-15 proc. z pacjentów przeżywa 5 lat. W 90 proc. przypadków jest on spowodowany wieloletnim paleniem tytoniu.