Informację o rozdzielaniu matek i nowonarodzonych dzieci przekazała do biura Rzecznika Praw Obywatelskich Fundacja Rodzić po Ludzku – czytamy na stronie internetowej RPO. Z treści skargi w tej sprawie wynika, że w części szpitali położniczych matki po urodzeniu dziecka trafiają do izolatek i nie mają kontaktu ze swoim dzieckiem do czasu uzyskania negatywnego wyniku testu na koronawirusa, nawet przez dwa-trzy dni.

Reklama

W tej sprawie biuro Rzecznika Praw Obywatelskich zwróciło się z prośbą o wyjaśnienia do Ministerstwa Zdrowia. W piśmie datowanym na 19 maja prosi o reakcję i ustosunkowanie się do zarzutów przedstawionych przez Fundację.

Jak czytamy w liście RPO do MZ, w zależności od regionu Polski, procedura sprawdzenia, czy matka jest nosicielką SARS-CoV-2 „trwa od 2 do 3 dni. Tym samym, jeśli kobieta dotrze do takiego szpitala z zaawansowaną akcją porodową, niemal przez cały swój pobyt w placówce nie ma kontaktu z dzieckiem”. Podkreślono jednocześnie, że „postępowanie to dotyczy zwykłych szpitali, nie tzw. jednoimiennych i kobiet, które nie przejawiają żadnych symptomów zakażenia COVID-19”.

Zdaniem RPO procedura sprawdzania kobiet na obecność koronawirusa wykracza poza zalecenia konsultantów krajowych w dziedzinie ginekologii i położnictwa, a czas oczekiwania na wynik badania w izolatce, bez dziecka, wywołuje „nieodwracalne skutki dla kobiet i ich dzieci”.

Reklama

„Pierwszego kontaktu skóra do skóry, czy też pierwszego przystawienia dziecka do piersi nie da się powtórzyć, nie wspominając już o fakcie ogromnego cierpienia psychicznego zarówno kobiety, jak i noworodka, którzy bez wyraźnego powodu zostają rozdzieleni” – argumentuje biuro Rzecznika Praw Obywatelskich w liście do dyrektor Departamentu Zdrowia Publicznego i Rodziny w Ministerstwie Zdrowia