Niepokojące wyniki

Aż u 62 proc. mieszkańców Śląska, którzy na przełomie 2014 i 2015 roku zgłosili się na test płodności do katowickiej kliniki Gyncentrum, zdiagnozowano niepłodność o różnym podłożu i nasileniu. Również u kobiet wyniki nie wypadły dobrze. Możliwe problemy z zajściem w ciążę naukowcy diagnozowali już u 20-latek, które miały rezerwę jajnikową porównywalną z ich 40- i 50-letnimi matkami.

Reklama

- Wyniki, jakie nieustannie uzyskujemy od pacjentów ze Śląska, którzy decydują się poddać testom płodności są niepokojące. Pokazują, nie tylko mające różne podłoże słabnące zdolności rozrodcze mężczyzn na Śląsku, ale także znacznie zaniżający się wiek, w którym kobieta może zajść w ciążę. Problem w równym stopniu dotyczy dziś kobiet i mężczyzn - mówi dr n. med. Dariusz Mercik, ginekolog z Kliniki Leczenia Niepłodności i Diagnostyki Prenatalnej w Katowicach.

Markery płodności poniżej norm u 30-latków

Szczególnie źle sytuacja wygląda u panów. Ponad połowa mężczyzn badanych w ramach akcji profilaktycznej "Zdrowy Tata" miała obniżony przynajmniej jeden parametr płodności. Co dokładnie? U 28 proc. mieszkańców Śląska, którzy poddali się badaniu, zaobserwowano mniej niż 15 milionów plemników w 1 ml, tym samym plasując wynik poniżej dolnej normy, jaką wyznacza WHO.

Reklama

U 1 na 5 pacjentów specjaliści zdiagnozowali zaburzenia ruchliwości plemników, a u 1 na 3 pacjentów zaobserwowano zaburzenia w ruchu postępowym, czyli w płynięciu do przodu. Blisko 40 proc. mężczyzn miało także zaniżone wartości prawidłowej morfologii plemników. Wyniki powyżej górnej granicy norm WHO uzyskało zaledwie 38 proc. badanych. Są to wskaźniki tym bardziej niepokojące, że dotyczą mężczyzn poniżej 35 roku życia - podaje Gyncentrum.

- Oznacza to, że co drugi mężczyzna, jakiego przebadaliśmy, może mieć w przyszłości problemy z poczęciem dziecka. Przyczyną jest stan zdrowia wielu młodych mężczyzn, a także czynniki środowiskowe. Męską płodność może zaburzać stres, dieta, używki, brak aktywności fizycznej, przegrzewanie jąder np. laptopem. Nie bez znaczenia są także choroby, których często panowie nie leczą np. zapalenia jąder - mówi dr Mercik.

Reklama

20-latki z wynikiem 40-latki

Nie lepiej jest z płodnością u kobiet. Badania poziomu hormonu AMH wykazały, że u mieszkanek Śląska w wieku 26-30 lat coraz częściej notowane są wyniki charakterystyczne dla kobiet w wieku menopauzalnym. Tak niepokojący wynik naukowcy odnotowali już u 5 proc. badanych kobiet.

W tym gronie poziom hormonu AMH był w przedziale od 0,33 ng/ml do 0,71 ng/ml, podczas kiedy norma dla tego wieku to 1,18-9,16 ng/ml. I chociaż spadek poziomu AMH z wiekiem jest normalnym zjawiskiem, to tak niski poziom u 20-latek jest alarmujący.

- To problem nie tylko mieszkanek Śląska, ale kobiet na całym świecie. Obserwuje się dziś coraz wcześniejsze wygaszanie czynności jajników. Granica płodności z 30 lat przesuwa się powoli w kierunku 26-27 roku życia. Jest to granica wieku, od której coraz powszechniej zaczynają się problemy z płodnością. Dlatego też namawia się kobiety do wczesnej diagnostyki i poznania swojej rezerwy jajnikowej - zauważa dr Mercik.

Kolejka do in vitro?

Z jaką skalą problemu przyjdzie zmierzyć się w najbliższych latach, widać najlepiej po statystykach kończącego się właśnie rządowego programu in vitro. Aż 13 proc. wszystkich ciąż, jakie powstały dzięki programowi przypada na ośrodki leczenia płodności w regionie. Na Śląsku dzięki wsparciu ministerstwa wykonano 4567 transferów, co zaowocowało 1317 ciążami, z czego 71 to ciąże mnogie.

O tym, że mieszkańcy regionu coraz częściej potrzebują pomocy lekarzy w poczęciu dziecka przekonała się ostatnio Częstochowa, która przeznaczyła 75 tys. na dopłaty do in vitro. Na leczenie załapało się 15 par. Zapisy trwały zaledwie kilka godzin. Także w Bielsku-Białej otwarcie pierwszej kliniki leczenia niepłodności na Podbeskidziu zaowocowało ponad 60 ciążami w zaledwie rok działania ośrodka.