Nowozelandczycy są dumni ze swojej kuchni, obfitości rozległych zielonych pastwisk i klarownych wód. Są także dumni z nowatorskiego podejścia do produktów, kuchni naturalnych smaków oraz narodowego zamiłowania do jakości i świeżości pożywienia. Największą radość daje im jednak smakowanie w gronie rodziny i przyjaciół, dlatego z wyboru, a nie braku kulinarnej kreatywności, w kuchni stawiają na prostotę.

Reklama

- W nowozelandzkiej kuchni znajdują się bardzo proste potrawy, a w każdym posiłku najważniejsze jest wspólne jedzenie, biesiadowanie z bliskimi. Dlatego w większości są to dania, które polegają głównie na wymieszaniu składników, wstawieniu przygotowanej potrawy do piekarnika i postawieniu jej potem na stół - powiedziała PAP Life Ilona Zdziech, autorka książki "Kuchnia Nowej Zelandii", w której przedstawia Polakom smaki, które kochają Nowozelandczycy.

Jedzenie na świeżym powietrzu, grillowanie, które nie wymaga dużego nakładu pracy i godzin spędzonych w kuchni - to idealna nowozelandzka wizja posiłku. W Nowej Zelandii nikt nie stresuje się, czy jedzenie wyjdzie, czy też nie. Wspólne jedzenie ma służyć przede wszystkim zacieśnianiu więzi, rozmową i zabawie.

-Nowozelandczycy uwielbiają mięso, szczególnie pieczoną razem z ziemniakami i dynią jagnięcinę lub baraninę. To taki nowozelandzki schabowy, czyli typowy obiad. Uwielbiają także swoje owoce morza, w tym przede wszystkim małże, które są zdecydowanie lepsze niż śródziemnomorskie. Coraz częściej są one sprowadzane także do Polski. Czuje się w nich czystość nowozelandzkich wód, są soczyste i delikatne - dodaje Zdziech.

Reklama

W menu na liście dań głównych znajdziemy: grillowane szaszłyki z małży, peklowaną wołowinę, pieczony udziec jagnięcy, kociołek rybny, zupę dyniową z cynamonem, zapiekanki z makaronu, curry z tamaryndowcem, czy stek wieprzowy z sosem z tamarillo. W nowozelandzkiej kuchni nie znajdziemy natomiast mocno przyprawionych dań. Prym wiodą łagodne potrawy, a podawane mięso powinno zachwycać naturalnym smakiem i wyśmienitą jakością, a nie marynatą. Od jakiegoś czasu coraz bardziej modne wśród Nowozelandczyków są jednak azjatyckie przyprawy i sosy. O dziwo, dużym uznaniem cieszy się także polska, dobrze przyprawiona kiełbasa.

W Nowej Zelandii nikt nie pogardzi również słodkościami i owocami, które są chlubom tego narodu. Flagowy deser to tort Pawłowej, ale bardzo popularnymi łakociami są też lody, babeczki i pełne bakalii ciasta podobne do polskich mazurków.

- Tort Pawłowej to deser, który się rozpływa z ustach. Wyróżnia się tym, że jest to beza, ale o konsystencji ptasiego mleczka, bardzo puszysta, delikatna, lekka i słodka. Obkłada się ją niesłodzoną bitą śmietaną i dekoruje kwaśnymi owocami - kiwi, marakują i truskawkami. To deser idealny na każda okazje, serwowany nawet podczas nowozelandzkiego Bożego Narodzenia - mówi autorka książki.

Reklama

Ulubionym owocem Nowozelandczyków jest natomiast kiwi, a z ich krajowym owocem nie może konkurować kiwi z żadnej innej uprawy na świecie.

- Nowozelandzkie kiwi, które dociera do Polski zawsze jest idealnie dojrzałe, nigdy nie jest kwaskowate, ani zbyt twarde. Od niedawna można kupić także złote kiwi, w smaku przypominające mieszankę truskawek z bananami. Brązowa skóra jest prawie pozbawiona drobnych włosków, owoce podobnej wielkości co u zielonego krewniaka - opowiada Ilona Zdziech.

Drugim typowo nowozelandzkim owocem, choć pochodzi z Ameryki Południowej, jest tamarillo, które wyglądem i smakiem przypomina pomidora. Ma lekko gorzkawy posmak i słodkie, kremowe wnętrze i te dwa smaki nieustannie się przenikają. Dlatego jest to owoc, który albo się kocha, albo się go nienawidzi. Można go dodawać do sałatek owocowych i warzywnych oraz do zup. Zmiksowany tamarillo jest dodawany do drinków. Z owoców można także wykonać sosy, dżemy i soki, a także dodać do lodów. Można nim także zastąpić pomidora na kanapkach.

Więcej na temat nowozelandzkiej kuchni można przeczytać w książce "Kuchnia Nowej Zelandii" - Pracując nad książką wykorzystałam sto książek nowozelandzkich i dostosowałam przepisy do naszych warunków, tak, żeby każdy mógł przygotować te potrawy u siebie w domu - zachęca autorka, Ilona Zdziech.