- Niepokojące jest to, że wariant 1.1.7., krążący od kilku (...) miesięcy, zaczyna ponownie mutować i otrzymywać nowe mutacje, które mogą wpłynąć na to, jak radzimy sobie z wirusem pod względem odporności i skuteczności szczepionek. To niepokojące, że 1.1.7., który łatwiej się przenosi i który ogarnął kraj, teraz mutuje, mając tę nową mutację mogącą zagrozić szczepieniom - powiedziała Peacock stacji BBC.

Reklama

Obecnie istnieją trzy główne warianty, które niepokoją naukowców: południowoafrykański, określany przez naukowców jako 20I/501Y.V2 lub B.1.351, brytyjski, inaczej wariant z (hrabstwa) Kent, znany jako 20I/501Y.V1 lub B.1.1.7, oraz brazylijski, określany jako P.1. Tymczasem w Bristolu w południowo-zachodniej Anglii wykryto 21 przypadków brytyjskiego wariantu z tą samą mutacją w białku kolca wirusa - E484K - którą zaobserwowano w wariantach południowoafrykańskim i brazylijskim.

Peacock powiedziała, że szczepionki stosowane w Wielkiej Brytanii - opracowane przez firmy Pfizer/BioNTech i AstraZeneca - na razie skutecznie chronią przed wariantami obecnymi w tym kraju, ale mutacje mogą potencjalnie podważyć tę ochronę. Uważa ona, że według wszelkiego prawdopodobieństwa brytyjski wariant jest na dobrej drodze, by ogarnąć cały świat. Choć niekoniecznie jest bardziej śmiertelny, niepokojąca jest przede wszystkim jego większa zdolność do przenoszenia się - dodała.

ZOBACZ AKTUALNY STAN SZCZEPIEŃ PRZECIWKO COVID-19 W POLSCE>>>

Reklama

Zdaniem Peacock walka z koronawirusem potrwa lata. - Kiedy już wydobędziemy się na powierzchnię lub wskutek mutacji przestanie być wirulentny - powodując choroby - wtedy możemy przestać się nim martwić. Ale myślę, (...) że będziemy się martwić przez lata. Moim zdaniem nadal będziemy się nim zajmować przez następne 10 lat - oceniła Peacock.

Brytyjskie konsorcjum Covid-19 Genomics UK jest siecią organów zdrowia publicznego oraz laboratoriów. Obecnie przeprowadza analizę genetyczną z prawie 30 tys. testów dziennie. W minionych tygodniach do dalszej analizy genomu wybierano losowo ok. 5-10 proc. spośród pozytywnych testów, ale obecnie konsorcjum mówi, że celem jest genetyczna analiza każdego pozytywnego testu koronawirusowego.