Raport portalu GdziePoLek.pl, który sprawdził 1,2 tys. aptek (w sumie jest ich 16 tys.), pokazuje, że lista brakujących leków wydłużyła się o 10 preparatów, do 50 pozycji.
Latem, podczas piku kryzysu lekowego, były kłopoty z dostępem do 40 preparatów, w październiku liczba wzrosła do 44, a teraz dobiła do pół setki. Badanie było za każdym razem prowadzone według tej samej metodologii i dotyczyło leków, które są dostępne w 10 proc. aptek – a lek trafia na listę, kiedy jego dostępność spada poniżej 50 proc. To dane z niewielkiej liczby aptek – przekonuje resort zdrowia i zapewnia, że sytuacja jest pod kontrolą.
W wyjątkowo trudnej sytuacji znaleźli się chorzy na cukrzycę. Widać białe plamy w dostępie do podstawowego leku o przedłużonym uwalnianiu. Chodzi o metforminę, stosowaną w leczeniu cukrzycy typu 2, która dotyczy ponad 1,5 mln Polaków. Chociaż pojawiła się nadzieja na poprawę dostępności dawki 750 mg – z którą był wcześniej kłopot – to problem z nową dawką jest nowością. Do kłopotów z dostępnością dołączyły obawy o jakość leków z tą substancją czynną. – W poprzednim raporcie przewidywaliśmy możliwe niedobory z powodu planów kontroli leków pod kątem możliwych zanieczyszczeń. Zagrożenie to zrealizowało się w przypadku metforminy: na razie doniesienia o możliwych zanieczyszczeniach, o których napisał DGP, spowodowały dodatkowe zaniepokojenie pacjentów i tak zmagających się z trudnościami w zakupie leku – mówi Olga Sierpniowska, autorka badania.
Na razie jeden z producentów – Merck – w oficjalnym komunikacie zapewnił, że substancja czynna jego produktów była produkowana we Francji, gdzie nie wykazano żadnych zanieczyszczeń. Jednak dostawy są ograniczone. Leki rozeszły się bardzo szybko. A kolejna transza ma być na początku nowego roku. Polpharma wydała komunikat, że choć nie ma potwierdzenia o jakimkolwiek zanieczyszczeniu ich preparatu, to "dla zminimalizowania ryzyka dla pacjenta prewencyjnie wstrzymano procesy wytwórcze i dystrybucji produktu z fabryki". Taką samą decyzję podjęła firma Bioton.
Reklama
Reklama
Jak przekonuje wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski, jednym z rozwiązań problemu z lekami na cukrzycę będzie wpisanie kolejnych preparatów długodziałających na listę refundacyjną. Tak, aby poszerzyć ofertę dla pacjentów.
Autorzy raportu, Olga Sierpniowska i Bartłomiej Owczarek, zwracają uwagę, że kłopoty mają także osoby z chorą tarczycą – trudno kupić leki z jodem. Zaczęło też brakować mniejszej dawki dwuskładnikowego preparatu Novothyral, zawierającego hormony tarczycowe. Niepewna jest także sytuacja w związku z Euthyrox N 88 – to konkretna dawka popularnego preparatu dla osób z chorą tarczycą; leki z innymi dawkami są dostępne. – Jak się okazuje, w ostatnich dniach gwałtowanie spada dostępność dawki 88 mikrogramów. Była to dawka Euthyrox N, której sytuację śledziliśmy zawsze najpilniej, ze względu na duże zainteresowanie pacjentów, brak odpowiednika o tej samej zawartości substancji czynnej i trudności w pozyskaniu z innych wariantów tego produktu – mówi Olga Sierpniowska. Firma Merck przekonywała, że 2 grudnia dojedzie kolejna dostawa do firmy, a stamtąd do hurtowni i aptek. Jednak jak pokazywały dane z punktów sprzedaży, do 10 grudnia preparat nadal nie był dostępny.
Resort zdrowia podkreśla, że to tylko z ich danych wynika, że lek jest dostępny, a dane zgromadzone przez portal dotyczą jedynie niewielkiej liczby hurtowni i aptek.
Nadal są problemy ze szczepionkami – tymi na rynku aptecznym. Te dla dzieci w kalendarzu szczepień obowiązkowych są dostarczane bez problemu. Ale jeżeli ktoś zechce się doszczepić na odrę, może mieć kłopot ze znalezieniem preparatu. Tak samo jest z ochroną przeciw ospie czy przeciw HPV, która chroni przed rakiem jajników.
Ministerstwo Zdrowia przyznaje, że z tą ostatnią jest problem. – Powrót pełnej dostępności na rynek polski przewiduje się na przełomie 2021 i 2022 r. – napisał wiceminister Miłkowski w komunikacie opublikowanym na stronie Ministerstwa Zdrowia na początku grudnia. Tłumaczył w nim, że przyczyny ograniczonej aktualnie dostępności na polskim rynku wiążą się z gwałtownym wzrostem zainteresowania szczepieniami przeciwko HPV na świecie, w tym zwiększającą się liczbą narodowych programów szczepień oraz obejmowaniem tymi programami także chłopców.
W raporcie znalazły się zupełnie nowe preparaty – w tym chemioterapeutyki stosowane w leczeniu onkologicznym czy leki przeciwbólowe bez zamienników.
Resort zdrowia monitoruje sytuację na rynku leków, choć – jak przekonuje – jest ona pod kontrolą. Wśród pomysłów, które miałyby zapobiec nagłym problemom z dostępem do preparatów, jest m.in. wprowadzenie w ramach nowelizacji prawa farmaceutycznego obowiązku posiadania przez producentów dwu-, trzymiesięcznych zapasów.
Niedobór leków w całej Europie
Przejściowe problemy z dostępem do preparatów stają się coraz częstszym kłopotem, nad którym głowią się unijni eksperci czy rządy poszczególnych państw. Jednym z powodów jest na pewno ograniczenie produkcji substancji czynnych w Chinach – 80 proc. z nich sprowadza się właśnie stamtąd.
Kolejnym jest powrót niektórych chorób – na przykład odry. Producenci nie nadążają z przygotowywaniem kolejnych transz szczepionek, o czym mówią wprost. Tłumaczą, że przejściowe braki dostępności wynikają przede wszystkim z dwóch czynników – skomplikowanego procesu produkcji, który trwa od 6 do 20 miesięcy, oraz liczby dawek potrzebnych dla szczepień w danym kraju. Do tego dochodzi jeszcze ogromne zapotrzebowanie nie tylko w Polsce, lecz także w innych krajach Europy czy nawet świata. Tak jest również w przypadku szczepienia przeciw HPV, które pojawia się w kalendarzu szczepień coraz większej liczby państw. W Polsce finansuje je coraz więcej samorządów.
O problemach z lekami w Polsce piszemy w DGP od miesięcy. W naszym kraju sytuację pogarsza jeszcze prowadzony na szeroką skalę nielegalny ich wywóz. Ten rynek szacuje się na 2 mld zł.
Niepokój wyraziła w ostatnich dniach organizacja zrzeszająca czołowych europejskich producentów leków Medicines for Europe, wystosowując apel do Komisji Europejskiej. Producenci ostrzegają przed konsekwencjami przymykania oczu na kłopot uzależnienia kontynentalnego rynku od produkcji substancji czynnych z Azji. Zdaniem przedsiębiorców, jeśli w ciągu kilku miesięcy unijni decydenci nie przedstawią spójnego programu, kryzys lekowy, z którym zmagaliśmy się na przełomie czerwca i lipca 2019 r., może powrócić ze zdwojoną siłą. ©℗