Z danych przedstawionych podczas spotkania zorganizowanego pod hasłem „Gastroenterologia 2018” wynika, że z powodu nadwrażliwości jelitowej cierpi od 5 do 10 proc. społeczeństwa i najczęściej występuje ona wśród kobiet.

U większości chorych nie jest ona zdiagnozowana, ale podkreślono, że nie jest to choroba „histeryczek”, ani globus histericus (tzw. kula w gardle), jaką u jednej z bohaterek - Emilii Korczyńskiej, w powieści „Nad Niemnem” opisuje Eliza Orzeszkowa.

Reklama

- To nie prawda, że tzw. jelito nadwrażliwe ma podłoże psychogenne, jak się nadal dość powszechnie sądzi. Oczywiście, stresy u niektórych osób mogą się przyczynić do tej dolegliwości, jednak nie jest to schorzenie psychosomatyczne. Główną jego przyczyną jest zaburzenie mikrobioty jelitowej oraz na osi jelitowo-mózgowej – przekonywała prezes Polskiego Towarzystwa Gastroenterologicznego prof. Grażyna Rydzewska.

Specjalistka stwierdziła, że dopiero od niedawna wiemy jak duży wpływ na organizm wywiera flora bakteryjna przewodu pokarmowego. - Zbadano, że np. skłonność do tycia może być związana z florą bakteryjną przewodu pokarmowego, a nie tylko z genami – dodała.

Reklama

Z przedstawionych podczas spotkania z dziennikarzami badań w USA wynika, że u 71-80 proc. chorych nadwrażliwość jelitowa nie jest zdiagnozowana. Zaledwie 1 proc. pacjentów leczy się u specjalisty (gastroenterologa), a 20-29 proc. - u lekarza rodzinnego.

Wielu lekarzy ma jednak trudności ze zdiagnozowaniem tej dolegliwości, kiedy zlecone badania nie wykrywają żadnej nieprawidłowości. Dodatkowym utrudnieniem jest to, że poza nadwrażliwością jelitową występują również inne schorzenia czynnościowe przewodu pokarmowego, takie jak celiakia dorosłych, nietolerancja laktozy czy alergia na nikiel.

- Otworzyliśmy swego rodzaju puszkę Pandory, bo to mogą różne choroby, które jedynie podobnie się objawiają – podkreśliła prof. Rydzewska. – W przypadku nadwrażliwości jelitowej głównym objawem jest ból brzucha występujący przynajmniej raz w tygodniu, a nie tylko np. raz w miesiącu, któremu towarzyszą zaburzenia wypróżnień, biegunki i zaparcia.

Specjalistka dodała, że dolegliwości te zwykle nie występują w nocy, natomiast rano pacjent może mieć nawet trzy, cztery wypróżnienia.

Reklama

Wiele osób cierpiących z powodu nadwrażliwości jelitowej może odczuwać również inne zaburzenia czynnościowe przewodu pokarmowego, np. rozrost flory bakteryjnej przewodu pokarmowego (SIBO). Objawami tej dolegliwości są wzdęcia, biegunki, wymioty i chudnięcie, a także ciągłe zmęczenie, senność, depresja i bóle stawów.

Prof. Rydzewska apelowała żeby w pierwszej kolejności sprawdzić tzw. objawy alarmowe, które mogą świadczyć o poważniejszych chorobach przewodu pokarmowego, np. o rozwoju raka jelita grubego. Zwykle poza chudnięciem i biegunkami oraz zaparciami może na to wskazywać krew w stolcu. W takiej sytuacji należy przeprowadzić badania, np. kolonoskopię (wziernikowanie jelita grubego), które może wykryć guz.

- Rak jelita grubego jest drugim najczęściej występującym nowotworem w Europie, jak również drugą przyczyną zgonów po raku płuca. Na szczęście coraz skuteczniej potrafimy go leczyć – powiedział dr Paweł Nurzyński z Europejskiego Centrum Medycznego w Warszawie.

Zdaniem prof. Rydzewskiej, w leczeniu nadwrażliwego jelita najważniejsze jest stosowanie odpowiednich probiotyków pomagających zmodyfikować mikrobiom flory bakteryjnej. Stosunkowo dużą skuteczność wykazują również antybiotyki dojelitowe oraz suplementacja diety rozpuszczalnym błonnikiem.

- Warto przestrzegać diety bogatej w błonnik rozpuszczalny, jednak w tej dolegliwości potrzebne są tak duże jego ilości, że trudno zapewnić je wyłącznie pożywieniem – tłumaczyła prezes Polskiego Towarzystwa Gastroenterologicznego.