Jak przypomniano podczas spotkania, sądy przyznawały już pacjentom odszkodowania za zakażenia, jakich doznali w szpitalach oraz za błędy medyczne lub ogólnie – za tzw. niepożądane zdarzenia medyczne. Od niedawna wyroki coraz częściej zapadają na rzecz pacjentów z tytułu naruszenie ich praw.

Reklama

- Bardzo często zdarzają się sytuacje, kiedy sąd nie stwierdza, że doszło do błędu medycznego, ale było pewne nieprawidłowe działanie. Na przykład takie, że zgoda na zabieg, którą pacjent podpisał, była nieprawidłowa lub w ogóle zapomniano ją podpisać. Wówczas sąd - mimo, że nie ma zastrzeżeń co do samego procesu leczniczego - zasądza określone kwoty, które są coraz wyższe z tytułu naruszenia praw pacjentów - wyjaśniła mec. Katarzyna Fortak-Karasińska z kancelarii Fortak & Karasiński.

Prawniczka podała przykład pacjentki, u której wykonano zabieg usunięcia tarczycy i węzłów chłonnych. Podpisała ona zgodę na zabieg, ale nie poinformowano jej o możliwych powikłaniach w postaci uszkodzenia przełyku. Z powodu tego powikłania trzeba było przeprowadzić u chorej kolejne dwie operacje.

- Biegły sądowy uznał, że uraz uszkodzenia przełyku, choć rzadko występuje, to jest następstwem leczenia i nie dostrzegł w tym winy lekarzy. Sąd jednak przyznał zadośćuczynienie za naruszenie praw pacjentów w postaci prawa do uzyskania niezbędnych informacji dotyczących powikłań – opisała mec. Fortak-Karasińska.

Reklama

Jej zdaniem udzielana pacjentom informacja o zabiegu i jego powikłaniach powinna być szczegółowa, a nie tylko ogólna i dotycząca najczęściej występujących powikłań. Należy również informować chorych o różnych metodach leczenia tego samego przypadku.

Przykładem jest dziewczynka, u której stwierdzono otwarte złamanie obu kości przedramienia lewego z przemieszczeniem odłamów. Lekarze ustawili odłamy kości i założyli opatrunek gipsowy. Konieczny jednak okazał się zabieg operacyjny, ponieważ ustawienie odłamów kości było nieprawidłowe.

Reklama

Matka dziecka podpisała zgodę na ustawienie kości i założenie gipsu, ale miała pretensje, że nie uzyskała dokładnej informacji o możliwych w takiej sytuacji postępowaniach leczniczych. Biegły sądowy orzekł, że lekarze przyjęli słuszną metodę i nie doszło do błędu medycznego, bo w przypadku złamaniach kości u dzieci stosuje się nastawienie złamania kości przedramienia i unieruchomienie gipsowe.

- Sąd nie przyznał w tej sprawie zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Orzekł on jednak zadośćuczynienie w wysokości 3 tys. zł za naruszenie praw pacjentów, w tym przypadku w postaci prawa do wyrażania zgody na udzielenie świadczenia po uzyskaniu pełnej informacji co do alternatywnych metod leczenia - powiedziała mec. Fortak-Karasińska.

Według niej polskie szpitale coraz częściej wprowadzają różnego rodzaju procedury, żeby wyeliminować lub zmniejszyć ryzyko powstania działań niepożądanych, choć w tej dziedzinie mają jeszcze wiele do zrobienia. Jednocześnie rośnie świadomość pacjentów swoich praw.

Na początku 2017 r. Ministerstwo Zdrowia przedłożyło do konsultacji założenia do projektu ustawy o jakości w ochronie zdrowia i bezpieczeństwa pacjenta. Z zawartych w nim danych, które przedstawiono podczas konferencji, wynika, że każdego roku od 8 do 12 proc. pacjentów korzystających z opieki szpitalnej doświadcza niepożądanych zdarzeń medycznych.

Doktorantka Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu Patrycja Mach powiedziała, że zdarzenie niepożądane w opiece medycznej są często wynikiem błędów organizacyjnych. Wielu z nich można zapobiec, ponieważ często dochodzi do nich na skutek tych samych przyczyn i okoliczności.

Potwierdzają to badania przeprowadzone w Szwecji. Wynika z nich, że w 2009 r. działania niepożądane wystąpiły w tym kraju u ponad 12 proc. chorych przebywających w szpitalu, z czego 70 proc. można było uniknąć.

- Każda kategoria ryzyka ma swoje rozwiązania prewencyjne, które znacząco je ogranicza – podkreślił dyrektor Biura Ubezpieczeń Medycznych Mentor S.A. Rafał Biernacki.

W Polsce coraz częściej wykorzystywane jest monitorowanie zdarzeń niepożądanych. W 2015 r. całościowo wdrożyło je 57 proc. szpitali, jedynie częściowo – 35 proc., a zaledwie 6 proc. tych placówek jeszcze ich nie zastosowało.

Podczas konferencji zwrócono jednak uwagę, że znaczna część zdarzeń niepożądanych w polskich szpitalach wciąż nie jest zgłaszana w obawie przed konsekwencjami prawnymi.

Trwa ładowanie wpisu